Katastrofa rządowego samolotu, wskutek której śmierć poniosło ponad stu pasażerów, w tym prezydent Lech Kaczyński, wstrząsnęła całym światem. W kraju ogłoszono żałobę narodową.
- Dowiedziałam się o wszystkim dopiero po godzinie dziesiątej, gdy wróciłam ze spaceru z psem. Z trudem opanowywałam łzy i modliłam się, aby te doniesienia okazały się nieprawdą. Wciąż nie mogę w to uwierzyć – mówi roztrzęsiona mieszkanka osiedla Piekary, Marta Kowalska.
Pośród mieszkańców spacerujących ulicami Legnicy nie sposób spotkać dziś osoby, która nie słyszała dotąd o porannej tragedii. 60-letni Krzysztof, rencista mieszkający na osiedlu Sienkiewicza, na wieść o katastrofie odwołał wszystkie swoje plany. Tragiczna wiadomość zastała go w autobusie. - Planowałem zabrać wnuka na protest, który miał się odbyć dziś w rynku. Kiedy o tym usłyszałem, przytuliłem go mocno do siebie. Wiedziałem, że w ciągu najbliższych dni nie będę w stanie się z nikim spotkać. Zamiast na protest pojadę do kościoła, pomodlić się za dusze ofiar dzisiejszej tragedii – mówi ze łzami w oczach emerytowany kierowca.
Mieszkańcy miasta łączą się w żalu z całym krajem. Wśród reakcji pytanych przez nas legniczan najczęściej powtarza się niedowierzanie. - Takie dni pamięta się przez wiele lat. Mam nadzieję, że to wydarzenie pozostanie w naszych sercach na zawsze, aby pamięć o osobach, które poniosły śmierć była wieczna – mówi rozżalona mieszkanka Piekar, Marta Kowalska.