Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk

Legnica
Potraktowali nas jak bandytów

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
Dwóch młodych legniczan zostało pobitych przez ochroniarzy znanego w mieście klubu Seven. Marcin i Darek do dziś mają liczne rany na całym ciele. Przedstawiciel dyskoteki broni swoich ludzi przekonując, że ochroniarze nie przekroczyli swoich uprawnień.


Do Marcina przyjechał w odwiedziny brat ze swoją dziewczyną. Postanowili się zabawić. Wraz z jeszcze jednym kolegą, Darkiem, poszli na dyskotekę, do znanego w Legnicy, klubu Seven. Było już grubo po godz. 22., gdy zjawili się w lokalu. Wspólnie imprezowali przy jednym stoliku. Zamawiali drinki, piwo, bawili się na parkiecie. Niedaleko ich stolika, siedziały samotnie dwie kobiety po 40-stce. Jedna z nich zaprosiła Marcina i Darka, by się dosiedli do nich.

- Rozmawialiśmy, piliśmy wspólnie alkohol. W pewnym momencie jedna z kobiet odeszła od stolika. Po chwili zjawili się przy nas ochroniarze dyskoteki i bez słowa zaczęli nas szarpać. Wykręcili nam ręce do tyłu, złapali za kark i jak jakiś bandytów wynieśli nas z klubu. Na zewnątrz rzucili nas na ziemię, mnie i Darka. Jeden z ochroniarzy usiadł na mnie. Leżałem twarzą do ziemi. Przycisnął mnie kolanami. Nie mogłem złapać tchu. Krzyknąłem, by mnie puścił, bo mogę stracić przytomność, ale on mnie jeszcze bardziej przyparł do ziemi. W bezruchu, ledwo żywy, leżałem dobre piętnaście minut – relacjonuje nam całe wydarzenie pod legnicką dyskoteką, Marcin.

W tym samym czasie brat Marcina, który wybiegł na zewnątrz zobaczyć, co się dzieje, zaczął robić aparatem komórkowym zdjęcia i kręcić krótkie filmy. Widząc to jeden z ochroniarzy miał powiedzieć: „zaraz ci ten aparat zmiażdżę na twarzy”. Brat Marcina wezwał policję. Gdy pod klub przyjechał radiowóz, ochroniarzy już nie było. Poturbowani legniczanie opowiedzieli policjantom całe zajście, ci spisali ich dane i kazali iść do domu. Jeszcze tej samej nocy obaj poturbowani mężczyźni trafili na izbę przyjęć do szpitala. Lekarz dyżurny stwierdził u obu poszkodowanych mężczyzn liczne obrzęki na ciele, obaj legniczanie mieli podbite oczy, siniaki na łokciach, nogach i plecach, zakrwawione okolice twarzy. U Marcina, który najdotkliwiej został pobity, lekarz podejrzewał stłuczenie żeber, dlatego wypisał mu skierowanie na prześwietlenie i szczegółowe badania.

- Przez kilka dni od tamtego incydentu cały czas bolały mnie żebra. Na drugi dzień, w niedzielę, zjawiliśmy się na komendzie policji, gdzie złożyliśmy obszerne zeznania. Technik kryminalistyki zrobił nam zdjęcia obrażeń, jakich doznaliśmy przez ochroniarzy tej dyskoteki – wspomina Marcin.

Ochroniarzy klubu Seven broni przedstawiciel dyskoteki. Mecenas Jacek Bargieł uważa, że w tej sprawie pracownicy ochrony nie dopuścili się złamania prawa, nie przekroczyli swoich uprawnień.

- Obaj mężczyźni zachowywali się w klubie bardzo agresywnie, byli wulgarni nie tylko wobec tych dwóch kobiet, które zaprosiły ich do wspólnego stolika, ale również w stosunku do innych bawiących się gości klubu. Mężczyźni byli pod wyraźnym wpływem alkoholu, byli niekulturalni. Ochroniarze zareagowali na prośbę jednej z tych kobiet, która poczuła się obrażona i urażona zachowaniem tych mężczyzn – podkreśla mecenas Jacek Bargieł, pełnomocnik legnickiego klubu Seven.

Bargieł zaznacza, że przed wyprowadzeniem dwójki chłopaków z dyskoteki, prosili ich, by się uspokoili.

- Gdy rozmowy nie poskutkowały, pracownicy ochrony wyprowadzili z naszego klubu obu agresywnych mężczyzn. Na zewnątrz ochroniarze użyli środki przymusu bezpośredniego, obezwładniając ich chwytami. Zastosowanie środków przymusu bezpośredniego w postaci chwytów obezwładniających przez licencjonowanych pracowników ochrony jest dopuszczalne w granicach prawa. Nie było żadnego bicia przez naszych pracowników, nikt nie używał przemocy fizycznej. Nasi pracownicy są licencjonowanymi ochroniarzami, mają ukończone specjalne szkolenia i kursy. Nie pozwoliliby sobie na takie zachowanie. Każdy z gości naszego klubu, który stanowi bezpośrednie zagrożenie dla pozostałych bawiących się, musi liczyć się ze stanowczą reakcją służby ochroniarskiej. Nasi pracownicy w żadnym stopniu nie złamali prawa, nie przekroczyli swoich uprawnień – mówi mecenas Jacek Bargieł.

Innego zdania są poturbowani legniczanie. Na zdjęciach Marcina i Darka wyraźnie widać ślady siniaków, obrzęków, podbitych oczu.

- My tej sprawy tak nie zostawimy. Nie popuścimy im. Pobili nas, wyżyli się na nas, na oczach wszystkich wyprowadzili nas z dyskoteki jak przestępców z powykręcanymi rękoma. Tak naprawdę do dziś nie wiemy, dlaczego nas tak potraktowali, za co? – mówi Darek.

- Będziemy ich skarżyć z powództwa cywilnego za przekroczenie swoich uprawnień i naruszenie nietykalności cielesnej. Nie chcemy odszkodowania, ale moralnej satysfakcji, bo oni wiedzą, że zrobili źle. Nie mieli prawa nas bić – wtóruje Marcin.

O tym, jak podczas zabezpieczenia imprez masowych powinni zachowywać się pracownicy służb ochroniarskich, mówi wiele przepisów. Uprawnienia ochroniarzy ściśle regulują przepisy m.in. ustawy z 22 sierpnia 1997r. o ochronie osób i mienia, rozporządzenia Rady Ministrów z 30 czerwca 1998r. w sprawie szczegółowych warunków i sposobów użycia przez pracowników ochrony środków przymusu bezpośredniego i z 10 marca 1998r. w sprawie szczegółowych warunków i sposobów działania służb porządkowych organizatora imprezy masowej i  najnowsze rozporządzenie Rady Ministrów z marca tego roku w sprawie wymogów, jakie powinni spełniać kierownik do spraw bezpieczeństwa, służby porządkowe i służby informacyjne. Wszystkie te regulacje prawne dopuszczają możliwość użycia środków bezpośredniego przymusu. Tyle tylko, że obaj poszkodowani legniczanie twierdzą wprost, że zostali pobici przez ochroniarzy klubu Seven.


tom



o © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl
Dzisiaj
Piątek 26 kwietnia 2024
Imieniny
Marii, Marzeny, Ryszarda

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl