Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk

Legnica
Rektor „instruktorem”

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
Rektor legnickiej PWSZ, prof. Ryszard Pisarski, pojechał na obóz sportowy do Karpacza, by uczyć studentów podstaw nauki jazdy na nartach. Problem w tym, że rektor nie posiadał żadnych uprawnień instruktorskich.

Całą sprawę wykryli urzędnicy Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego, którzy w ubr. przeprowadzili wnikliwą kontrolę w legnickiej uczelni. Wyjazd rektora PWSZ na sportowy obóz „wyszedł” przy okazji kontroli dokumentów z rozliczenia zajęć dydaktycznych.

Na początku 2008r. zorganizowano dwa, zimowe obozy sportowe dla studentów II roku o kierunku "turystyka i rekreacja". W pierwszym uczestniczyła grupa 85 studentów, na drugi turnus wyjechało 90 studentów i rektor PWSZ. Uczestnicy obozu realizowali praktyczne zajęcia z przedmiotu: „Podstawy narciarstwa zjazdowego”. Profesor miał uczyć studentów podstaw zjazdu na nartach, podczas gdy sam nie miał wymaganych prawem odpowiednich kwalifikacji i uprawnień instruktorskich. Urzędnikom Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego uczelnia odpowiedziała, że przed wyjazdem na zimowy obóz, rektor „[...] poddany został wnikliwej weryfikacji, która wykazała jego przydatność do prowadzenia zajęć praktycznych”. I dalej: „Zdając sobie sprawę z uchybień formalnych, na usprawiedliwienie zaszłości, można jedynie przywołać fakt, że zajęcia odbywały się na bardzo łatwym stoku i prowadzone były w bezpośrednim sąsiedztwie ćwiczeń prowadzonych przez licencjonowanych instruktorów, którzy w każdej chwili mogli służyć pomocą”.

Marek Małoszyc jest zapalnym narciarzem od 25 lat. Od trzynastu lat jest wykwalifikowanym instruktorem Polskiego Związku Narciarskiego. Swoją wiedzę, umiejętności i doświadczenie przekazuje innym, którzy chcą nauczyć się jeździć na nartach. Sam prowadzi szkołę narciarstwa w Karpaczu.

- Prowadzenie zajęć dla zorganizowanych grup przez osobę, która nie posiada kwalifikacji i umiejętności i nie jest instruktorem może skończyć się źle dla kursantów. Osoba, która uczy innych zjazdu na nartach bierze za grupę pełną odpowiedzialność. Musi liczyć się z tym, że w każdej chwili na stoku może dojść do upadku. Uczący się może nabawić się kontuzji. W takich sytuacjach wykwalifikowany instruktor posiada wiedzę i umiejętności, by pomóc poszkodowanemu na stoku. Instruktor wie, jak zachować się w każdej sytuacji – podkreśla Marek Małoszyc.

Piotr Dorniak z zawodu prawnik, jest dwukrotnym mistrzem Polski w biathlonie. W latach 1994 – 96 był członkiem Polskiej Kadry Narodowej, jest mistrzem Polski adwokatów w narciarstwie, ma uprawnienia narciarskie Polskiego Związku Narciarskiego, jest instruktorem narciarstwa zjazdowego i biegowego w Szklarskiej Porębie. I podobnie, jak nasz wcześniejszy ekspert, komentuje całą sprawę jednoznacznie.

- Pozostawiam to sumieniu rektora tej uczelni. Powiem na własnym przykładzie, że każdy, kto występuje do mnie, czy to osoba prywatna, czy instytucja bądź firma zlecająca naukę jazdy na nartach, prosi o komplet dokumentów potwierdzających moje przygotowanie i umiejętności do prowadzenia kursów nauki narciarstwa. To jest normalna praktyka, że ktoś, kto chce nauczyć się jazdy na nartach, chce wiedzieć, że ma do czynienia z instruktorem, który ma do tego odpowiednie kwalifikacje. I tu nawet nie chodzi o to, czy rektor potrafi jeździć na nartach i w jakim stopniu. Ale chodzi o podstawy dydaktyczne, chodzi o zapobieganie ewentualnym wypadkom na stoku. O umiejętność myślenia z wyprzedzeniem. Instruktor wie, jak zarządzać grupą kursantów, jak przygotować ich do nauki jazdy na nartach tak, by nie narażać ich na niebezpieczeństwo - podkreśla Piotr Dorniak.

Mecenas, któremu przedstawiliśmy wyjaśnienia uczelni o tym, że zajęcia, w których uczestniczył rektor Pisarski odbywały się na bardzo łatwym stoku i obok byli instruktorzy, mówi wprost:

- To tak, jakby ktoś w pobliżu szpitala lub kostnicy zorganizował dla kierowców bez prawa jazdy wyścigi samochodowe. A tak już na poważnie, to do wypadków narciarskich dochodzi najczęściej właśnie na bardzo łagodnych stokach. Bo tam, gdzie jest najtrudniej, wszyscy, nawet najbardziej doświadczeni narciarze uważają szczególnie, zjeżdżając bardzo ostrożnie i czujnie – kończy mecenas Dorniak.

Rzecznik Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Legnicy, Mirosław Szczypiorski, całą sprawę komentuje krótko:

- Nie zaprzeczamy, że doszło do takiej sytuacji. Takie uchybienie zostało wykazane w protokole kontrolnym. Nie widzimy powodów do wstydu – mówi dziś Mirosław Szczypiorski.


Tomasz Jóźwiak



o © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl
Dzisiaj
Piątek 19 kwietnia 2024
Imieniny
Alfa, Leonii, Tytusa

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl