W perspektywie decydującej rozgrywki o najwyższy urząd w państwie, stały elektorat lewicy jest dla marszałka Komorowskiego jak i prezesa Kaczyńskiego na wagę złota. Na kilka dni przed drugą turą wyborczą, to lider SLD jest w centrum zainteresowania. Grzegorz Napieralski wyraźnie podkreślił, że swoje poparcie dla Komorowskiego lub Kaczyńskiego uzależnia od woli swoich wyborców. Dlatego przywódca Sojuszu jeździ po całym kraju i pyta mieszkańców, którego z kandydatów poprzeć.
Ostatnie wydarzenia pokazują jednak, że lewicy bliżej jest do Platformy Obywatelskiej. To marszałek Komorowski rekomendował na stanowisko szefa Narodowego Banku Polskiego Marka Belkę, to Komorowskiego poparł Włodzimierz Cimoszewicz. Wprawdzie obaj odsunęli się już od czynnej polityki, ale zawsze będą kojarzeni z SLD. Pytany dziś na antenie stacji RMF FM, marszałek Komorowski, czy będzie zabiegał o poparcie Aleksandra Kwaśniewskiego, odparł, że na razie o tym nie myśli, ale "każde poparcie jest bezcenne".
Na kogo wskaże więc Grzegorz Napieralski? Takich pytań z pewnością nie uniknie goszcząc dziś w Legnicy. Może SLD zachowa się jak PSL, które swoim wyborcom nie wskazało, na kogo mają głosować 4 lipca. Wydaje się to jednak mało prawdopodobne. Głosy lewicy są dziś zbyt cenne, by zarówno Komorowski jak i Kaczyński sobie "odpuścili". I o tym doskonale wie Napieralski.