- Wracałem wraz z żoną i dzieckiem do mieszkania - pisze do nas Dariusz Ferrari - kiedy po wyjściu z windy zauważyłem dym oraz poczułem nieprzyjemny zapach, który szybko pochłonął cały korytarz. Zaskoczony sytuacją wezwałem od razu Straż Pożarną, otworzyłem okno oraz zacząłem pukać po mieszkaniach i ewakuować pobliskich sąsiadów.
Fot. Dariusz Ferrari
Straż pożarna zjawiła się już po trzech minutach od zgłoszenia. - Przyznam, że byłem pod wrażeniem szybkości reakcji tej ekipy - pisze pan Dariusz. Po oględzinach strażacy zdecydowali się na akcję z zewnątrz budynku. Dziesiąte piętro jest dosyć wysoko, ale dla strażaków to nie problem. Z pomocą przyjechały dwie ekipy straży pożarnej zaopatrzonej w drabiny wysokonośne. Po około 1O minutach dwóch zabezpiecznonych w tlen strażaków dostało się na balkon. - W mieszkaniu nikogo nie było - kontynuuje swą opowieść pan Dariusz - okazało się, że właściciel mieszkania pozostawił na kuchence gazowej garnek z zupą, który mógł spowodować pożar. Dzięki sprawnej i szybkiej akcji udało się uniknąć pożaru.
Powodem takich sytuacji często jest zaniedbanie i niewłaściwe rozpoznanie grożących niebezpieczeństw. Jak się okazało - właściciel pozostawił tak mieszkanie, samemu udając się do znajomych. Do powrotu do domu został "zmuszony".
Fot. Dariusz Ferrari
Fot. Dariusz Ferrari
Fot. Dariusz Ferrari
Fot. Dariusz Ferrari
Fot. Dariusz Ferrari
