Tragicznie zakończył się nocny wstrząs w kopalni Polkowice - Sieroszowice. 50-letni sztygar zginął przysypany zwałami skał.
Do dwóch wstrząsów na oddziale SW - 1 w kopalni Polkowice - Sieroszowice doszło dziś w nocy, przed godz. 3, na głębokości 1020 metrów, na przodku. Wskutek tąpnięć osunęły się skały. W rejonie zagrożenia pracowało dziesięciu górników. 9 udało się uratować. Dwój najbardziej poszkodowanych trafiło do głogowskiego szpitala. Pod ziemią pozostawał jeden górnik. Finał trwającej przez kilka godzin akcji ratunkowej okazał się tragiczny. Gdy ratownikom udało się dotrzeć do przysypanego skałami górnika, już nie żył.
To 50-letni mężczyzna z 23-letnim stażem pracy w kopalni. Był mieszkańcem Polkowic, żonaty.