67 procent załogi poszło do urn by wziąć udział w referendum. Z tego, ponad 95 procent opowiedziało się po stronie związkowców będących w sporze z zarządem Polskiej Miedzi.
Związki domagają się między innymi wpisania do Zakładowego Układu Zbiorowego Pracy abonamentu medycznego oraz wieloletniej gwarancji zatrudnienia w przypadku kiedy Skarb Państwa utraci kontrolę nad spółką.
Ryszard Zbrzyzny, przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Przemysłu Miedziowego uspokaja – takie wyniki nie oznaczają od razu strajku. Teraz jest czas na konsultacje z przedstawicielami związkowymi, czy ZZPPM ma odstąpić od sporu zbiorowego
Z zarządem Polskiej Miedzi, czy wręcz przeciwnie – poczynić dalsze kroki, by na władzach spółki niejako wymusić wprowadzenie postulatów w życie.
Podobne zdanie ma Józef Czyczerski, szef miedziowej Solidarności. Według niego, to że załoga opowiedziała się za strajkiem, nie znaczy, że musi do niego dojść. Przewodniczący Solidarności przyznaje, że bardzo chętnie podpisałby porozumienie z zarządem, ale do tego potrzebni są partnerzy w dialogu, a takiego nie ma ze strony władz holdingu.
Identyczne zarzuty pod adresem stawia Herbert Wirth, prezes polskiej Miedzi. – Nie można z kimś rozmawiać, jeżeli jedyne argumenty to „nie bo nie” – powiedział. – Związki zawodowe są potrzebne, ale związki zawodowe, które są nakierowane nie tylko na roszczeniowy charakter jak to ma miejsce w KGHM, ale również na wspólne rozwiązywanie problemów.