- Na zwyrodnienie choruję od kilku lat. Wcześniej brałam leki przeciwbólowe, ale to niewiele pomagało. Były momenty, że nie mogłam wstać, bo ból dosłownie mnie paraliżował. Pracuję jako kasjerka, więc mam pracę siedzącą - mówi Barbara Owczarek, legniczanka, której jako pierwszej w siedzibie Wojewódzkiego Szpitala wszczepiono stymulator.
Operację przeprowadził Władysław Dacko, ordynator oddziału neurochirurgii.
- Zabieg rozłożyliśmy na dwa etapy. W pierwszym wszczepiliśmy pacjentce próbny stymulator, który był na zewnątrz organizmu. Chodziło o dobranie odpowiedniej częstotliwości impulsów oraz o zbadanie, jak pacjentka reaguje na ten typ leczenia. Potem wszczepiliśmy do ciała chorej docelowe urządzenie. Składa się ono z dwóch elektrod oraz stymulatora o wielkości cztery na cztery centymetry. Wyglądem przypomina stymulator serca. Wewnątrz urządzenia jest bateria, która może działać przez kilka lat. Po zabiegu pacjent przy pomocy pilota może dozować czas trwania i częstotliwość impulsów. Jeden zabieg kosztuje 27 tys. złotych w ramach kontraktu szpitala z Narodowym Funduszem Zdrowia. Planujemy zakup pięciu stymulatorów, będą one trafiały do placówki w miarę potrzeb - wyjaśnia Władysław Dacko.