Minął rok od referendum na terenie Gminy Wiejskiej Lubin. Do tej pory nie zapadły jednak żadne decyzje w sprawie kopalni. Mieszkańcy zagrożony wydobyciem terenów nadal niepokoją się o swój majątek, domy i swoje życie. Nie wiedzą co ich czeka w przyszłości i czy niedługo nie będą musieli spakować całego dobytku by zacząć życie od nowa, w innym miejscu.
- W liście otwartym do premiera pytamy, dlaczego rządzący wprost nie odpowiedzą, że nie będzie kopalni węgla brunatnego metodą odkrywkową, że nie będzie ochrony złoża, bo to jest najistotniejsze dla mieszkańców, którzy tutaj wybrali miejsce na życie, a teraz jest ono zagrożone likwidacją – powiedziała Irena Rogowska, wójt gminy. - Nie czekając na efekty tych działań, rozpoczynamy kolejne, związane z pozwami zbiorowymi. W tej materii współpracujemy z prawnikami, ale zaznaczam, że będzie to ostateczność. Pozwy zbiorowe nie są naszym priorytetem.
Zagrożone powstaniem odkrywki są również inne tereny – choćby gminy Brody i Gubin, które współpracując ze Stowarzyszeniem Stop Odkrywce z naszego terenu, usiłują zblokować planowane wydobycie. Zarówno mieszkańcy z naszych gmin, jak i ci spod Gubina, twierdzą, że są po prostu lekceważeni przez rządzących.
- Jest to pierwszy, w dziejach naszej młodej państwowości, taki poważny protest, który został przeprowadzony w sposób elegancki – powiedział geomorfolog, Jerzy Kucharski. - nikt nikogo tutaj nie obrażał, wykorzystywane jest prawo i poprzez, że nie stosujemy metod, które często są określane mianem lepperyzmu czy palikotyzmu. Ten protest odbywa się w sposób bardzo spokojny, dla każdego spotkania nasza grupa przygotowana jest merytorycznie, potrafimy dyskutować z każdym, coraz więcej pozyskujemy sojuszników i odnoszę wrażenie, że strona rządząca zaczyna się bać naszej grupy, ponieważ nie jest odpowiednio przygotowana.