Jak Pan ocenia swoje dwa lata przewodniczenia radą miejską?
Robert Kropiwnicki: Ja oceniam dobrze. Początkowy etap był budowaniem tożsamości rady. Rada może być organem samodzielnym bądź podporządkowanym prezydentowi. Ostatnia rada była samodzielna, wypracowała własne zdanie i stanowisko. Taki stan rzeczy nie podobał się prezydentowi i urzędnikom. Praca na lini rada – prezydent była trudna. Są to dwa suwerenne organy, dlatego też jeśli pojawiały się różnice interesów, to dochodziło do spięć.
Mówi się, że konflikty radnych z prezydentem są głównie z Pana przyczyny. Jest Pan kłótliwy?
RK: Nie jestem kłótliwy. Nie boję się mówić głośno o tym, co myślę. Czasem pojawiało się za dużo emocji po obu stronach, co niestety przekładało się na pracę. Jeśli chciałem walczyć o dotacje na sport, to stworzyłem konkretny projekt uchwały. Wolę działanie a nie gadanie, dlatego też prowadzone przeze mnie sesje rady miejskiej trwały krótko. Nie lubię tracić czasu na zbędne rzeczy.
Prezydent nie chciał współpracować?
RK: Prezydent nie wyrażał woli współpracy. Najczęściej konflikty dotyczyły kwestii budżetu miasta. Przykładem może być wsparcie ośrodków sportowych czy też remont ulic Chojnowskiej i Bydgoskiej. Po długich przeprawach z prezydentem, udało się w końcu stworzyć dokumentację w tej sprawie. Często podkreślam problem renowacji chodników w mieście. Co roku na tę inwestycję powinna być przeznaczona kwota pół miliona złotych. Prezydent natomiast twierdzi, że chodniki będą remontowane w tym samym momencie, co drogi. A kiedy będą remontowane drogi? Tego nie wiadomo.
Jakie są Pana zdaniem najważniejsze zadania w Legnicy?
RK: Renowacja zaniedbanych dzielnic w mieście. Stworzenie miejsc przyjaznych mieszkańcom Legnicy, takich w których całe rodziny będą mogły spędzać czas wolny. Nie można zapominać o 75 hektarach podwórek, z ktorych zagospodarowaniem miasto sobie nie radzi. Budując place zabaw, musimy zadbać o teren w ich pobliżu. Powinny powstać skwery czy boiska sportowe. Trzeba również sukcesywnie remontować drogi lokalne a nie tylko główne.
Co chciałby Pan zrobić dla mieszkańców swojego okręgu?
RK: Rejon ulic Poznańskiej i Chojnowskiej jest trudnym obszarem na terenie miasta. Z jednej strony znajdują się na nim domki jednorodzinne a z drugiej stare, zniszczone kamienice. Widać biedę. Priorytetem jest dla mnie remont dróg na ulicach Bydgoskiej i Chojnowskiej. Na jedną z tych inwestycji potrzeba około 30 mln zł. Następnie trzeba się zatroszczyć o miejsca rozwojowe dla młodych ludzi, takie jak boiska sportowe, bezpieczne place zabaw i miejsca rozwoju kulturalnego.