"Mała Moskwa" to pierwsza w Polsce próba fabularnej dokumentacji okresu stacjonowania wojsk sowieckich w Legnicy. To właśnie przez długi czas Legnicę nazywano "drugą" lub "małą" Moskwą. Fabuła filmu Waldemara Krzystka opowiada prawdziwą historię nieszczęśliwej miłości żony rosyjskiego porucznika - lotnika do polskiego oficera. Oboje spotykają się i zakochują w sobie w 1967 roku podczas sojuszniczych obchodów 50. rocznicy zwycięstwa Wielkiej Rewolucji Październikowej organizowanych w Legnicy. Wiera miała prawdziwego pecha, gdy w czasie zabawy została wybrana najładniejszą kobietą balu. Koronę królowej wręczył jej najmłodszy oficer na sali polski porucznik, Michał Janicki, grany przez Lesława Żurka.
Reżyser Waldemar Krzystek (z lewej) i Dmitrij Ulianow, odtwórca roli Jury. Fot. Wincenty Kołodziejski
Fetując wspólnie jej sukces nie mogli przewidzieć, że jest to początek najpiękniejszego i najbardziej tragicznego okresu ich życia. W tym czasie Wiera tak kompletnie zwariowała na punkcie "Miszy", że decyduje się urodzić mu dziecko, a miesiąc później występuje o rozwód i o przyznanie polskiego obywatelstwa oraz zgodę na pobyt stały w Polsce. W odpowiedzi otrzymuje rozkaz spakowania się i powrotu razem z dzieckiem do Związku Sowieckiego.
Prezydent Legnicy, Tadeusz Krzakowski (z lewej) w towarzystwie Swietłany Hotczenko i Waldemara Krzystka. Fot. Wincenty Kołodziejski
Tam ma czekać na przyjazd męża. Ale Wiera nie chce się temu podporządkować. Decyduje się więc uciec z garnizonu razem z dzieckiem, ale nie wie, że od sześciu godzin w całej Legnicy obowiązuje już stan pełnej gotowości bojowej jednostek radzieckich i polskich, bo właśnie zaczyna się agresja na Czechosłowację. Podczas spotkania z dziennikarzami Waldemar Krzystek zdradził pewne kulisy z planu zdjęciowego. Reżyser podkreślił, że ekipa filmowców jest przyjaźnie witana przez legniczan wszędzie tam, gdzie się pojawi.
- Rozśmieszyła nas pewna sytuacja. Jeden wyraźnie podchmielony jegomość widząc na ulicy sowieckie wozy i żołnierzy radzieckich, podrapał się po głowie i wyrzucił: "o, k... znów Sowieci w Legnicy". Takie zabawne sytuacje się zdarzają – uśmiecha się Waldemar Krzystek.
Gospodarz miasta wręczył swoim gościom upominki. Fot. Wincenty Kołodziejski
Reżyser zaznaczył, że nie jest wcale trudno robić film w Legnicy o Legnicy. Jedynym problemem dla ekipy filmowców to kapryśna aura. Oboje aktorów przyznało, że tak naprawdę do tej pory nie znali historii Legnicy z okresu "drugiej Moskwy".
Swietłana przyznała, że poznała Legnicę z fotografii i pocztówek. Natomiast Dmitrij Ulianow powiedział, że dla niego jako aktora nie jest istotne, w jakim mieście rozgrywa się akcja, bo bardziej liczy się rola, z którą przyszło mu się zmierzyć. Para aktorów przyznała zgodnie, że zdjęcia zajmują im tak dużo godzin w ciagu dnia, że niewiele pozostaje im czasu wolnego dla siebie. Nawet nie mieli okazji spróbować polskiej kuchni. Zdjęcia do "Małej Moskwy" potrwają w Legnicy do 4 listopada. Premiera filmu planowana jest w sierpniu przyszłego roku. - Nie wyobrażam sobie, by premiera tego filmu odbyła się gdzieś indziej, niż w Legnicy, w mieście, w którym toczy się cała akcja – powiedział na koniec twórca "Małej Moskwy", Waldemar Krzystek.