Grzejniki zamontowano przy drzwiach wejściowych. - Nastawiono na maksymalne grzanie, zdjęto pokrętła, pewnie po to, by jakiś lokator nie zamknął dopływu ciepła – skarży się jeden z lokatorów. Mieszkańcy interweniowali w tej sprawie do zarządu spółdzielni. Pytali dlaczego nie oszczędza się ciepła i zmuszeni są dopłacać do ogrzewania podwórek. W dziale technicznym spółdzielni usłyszeli krótką odpowiedź: „To nieprawda”.
Zastępca prezesa Legnickiej Spółdzielni Mieszkaniowej tłumaczy, że grzejniki są w blokach, bo tak było w projekcie. - Na klatkach schodowych muszą być grzejniki, bo budynki nie mogą być wyziębione. Przy grzejnikach znajdujących się zaraz przy wejściu do klatki nie ma prawa być zaworów. Taki grzejnik musi grzać z pełną mocą. Inaczej zamarzłby zimą. Na wyższych kondygnacjach grzejniki włączone są na 1/3 mocy – wyjaśnia Grzegorz Lewandowski. Dodatkowo przy każdym grzejniku na klatce schodowej zamontowana jest tzw. automatyka pogodowa. Moc grzania zmienia się w zależności od warunków atmosferycznych. Temperatura zawsze jest na optymalnym poziomie, dzięki czemu koszty za ogrzewanie klatki schodowej nie są wysokie. - W skali roku ciężko powiedzieć jaka jest to kwota, bo nikt nie pokusiłby się o jej przeliczenie – podsumowuje Lewandowski.
Zbulwersowani lokatorzy dodają z ironicznym uśmiechem: - Legnica jest najcieplejszym miastem w Polsce. I już wiemy dlaczego!