O tzw. „zieloną falę” pytał radny z Platformy Obywatelskiej Jan Szynalski. Podał przykład jak to funkcjonuje w innych miastach.
- Wracałem ze świąt z Karpacza. Przejeżdżałem przez Jelenią Górę. Nie musiałem zatrzymywać się na światłach. Podobnie było w innych miastach na drodze do Legnicy – mówi Jan Szynalski. - Kiedy wjechałem do Legnicy okazało się, że mimo „zielonej fali” musiałem stać na każdych światłach. Dziesięć lat temu, jak dyrektorem Zarządu Dróg Miejskich był Ignacy Bochenek, to rozmawiano o „zielonej fali” na legnickich drogach. I od dziesięciu lat tej fali nie widzę – podsumowuje Szynalski. Przewodniczący rady nie uznał wystąpienia Szynalskiego za interpelację.