- Jestem niewinna, nigdy nie popełniłam przestępstwa, nie mogłabym – twierdziła przed sądem Marta C. - Przyznanie nie było moją wolną wolą, wymuszono je popychaniem, krzykami, lżeniem i gnębieniem.
Nieprawidłowości podczas przesłuchania od roku podnosili obrońcy oskarżonej. Mecenas Zdzisław Kulczycki domagał się uniewinnienia swojej klientki lub przekazania sprawy do ponownego rozpatrzenia przez sąd rejonowy.
- To porządna, skrzywdzona przez organa śledcze osoba – przekonywał mecenas Kulczycki.
Kolejnym argumentem obrony był niedawny ślub oskarżonej. - Prokuratura podnosiła, że Marta C. wdała się w romans z jednym ze sprawców – dodał Kulczycki. - Kto ożeniłby się ze złodziejką i zdrajczynią?
Marta C. została oskarżona o pomoc sprawcom napadu na kantor, w którym pracowała. Do przestępstwa doszło 15 lipca 2009 roku. Marta C. na kilka minut wyszła z kantoru do toalety. Po powrocie znalazła opróżnioną kasę. Policja zatrzymała ją i zarzuciła pomoc sprawcom. Miała zostawić im otwarte drzwi do kantoru.
Sąd podtrzymał wyrok sądu rejonowego. Oprócz wyroku więzienia w zawieszeniu, Marta C. ma zwrócić skradzioną kwotę i pokryć koszty rozprawy apelacyjnej.
Marta C. jest jedyną skazaną w tej sprawie. Pozostałych sprawców nie znaleziono.