Przez 8 lat swojej kadencji ówczesny starosta legnicki Mieczysław Kasprzak był gorącym zwolennikiem zmniejszenia liczby powiatów. Był skłonny nawet sam pozbawić się urzędu. Dziś wójt gminy Chojnów ostrożnie ocenia lubiński pomysł.
- Połączenie miejskiego i powiatowego zarządu dróg było dobrym posunięciem, ale łączenie urzędów już nie do końca może się sprawdzić – uważa Kasprzak. - Mieliśmy pomysł, by prezydent Legnicy był zarówno gospodarzem miasta jak i gmin wiejskich, jednak doświadczenia takiej fuzji gminy i miasta Chojnów ostudziły moje zapędy.
W Chojnowie po połączeniu na początku lat 90. gminy z miastem w jeden samorząd rozgorzały spory. Radni z miasta nie dogadywali się z radnymi ze wsi. Spory zakończył dopiero ponowny podział i zarząd komisaryczny wysłany do Chojnowa przez wojewodę.
W przypadku Legnicy i powiatu legnickiego było już kilka pomysłów wspólnego prowadzenia np. szkół ponadgimnazjalnych czy zarządzania drogami. Legnicę odróżnia od Lubina jednak fakt, że jest miastem grodzkim, czyli sama już jest powiatem otoczonym innym powiatem – ziemskim. Na razie udało się podpisać porozumienie obu powiatów na wspólne prowadzenie urzędu pracy.
- To wszystko jest kwestią umowy między samorządami i jestem otwarty na wszelkie propozycje – zapewnia prezydent Legnicy Tadeusz Krzakowski.
Legnica nie chce popełnić błędu Wałbrzycha, który zrezygnował z bycia miastem grodzkim. Dziś władze Wałbrzycha chcą powrotu powiatu.
Przypomnijmy, że w Lubinie po wyborach zwolennicy rządzącego prezydenta Roberta Raczyńskiego przejęli władze zarówno w mieście, jak i w powiecie. Od tej pory zdążyli zlikwidować kilka jednostek, między innymi Zarząd Dróg Powiatowych, Zespół Szkół w Chróstniku, który podlegał powiatowi, miasto przejęło w zarządzanie drogi powiatowe na terenie Lubina. Zlikwidowano również Powiatowe Centrum Edukacji i Ośrodek Doradztwa Metodycznego Nauczycieli. Chodzą słuchy, że to dopiero początek, zmian i likwidacji będzie więcej, a co za tym idzie, więcej będzie również ludzi, którzy wylądują na bruku.