Sprawa ponownie trafiła do sądu pierwszej instancji, gdy obrońcy w apelacji zarzucili ograniczone prawo do obrony swojego klienta. A na przeszkodzie stało właśnie utajnienie części protokołów z przesłuchań. Na dzisiejszej rozprawie sędzia Joanna Kiełkowicz zgodziła się z wnioskiem obrony o całkowitą jawność rozprawy. Zastrzeżenia miał jednak prokurator. Zdaniem oskarżyciela, dysponentem tajnych akt jest Prokuratura Apelacyjna we Wrocławiu i to ona powinna wyda zgodę na ich ujawnienie.
Sprawę odroczono do uzyskania od prokuratury takiej decyzji. Sąd natomiast odrzucił wniosek mecenasa Sławomira Walidudy, by zwrócić się do Sądu Najwyższego z pytaniem, czy sprawa dotycząca legnickiego policjanta powinna toczyć się przed legnickim sądem.
Tomasz K. to jeden z dwóch policjantów oskarżonych przez prokuraturę o zaniedbanie wykonywania czynności służbowych i przyjmowanie łapówek.
W 2008 roku przed policyjnym pościgiem uciekło dwóch złodziei szyn kolejowych. Jak ustaliła prokuratura, Mariusz J. - jeden ze sprawców, a jednocześnie policyjny informator - miał przyjść do Tomasza K. z prośbą o pomoc. Policjant miał przyjąć 6 tys. zł łapówki za umorzenie sprawy. To właśnie zeznania Mariusza J. doprowadziły Tomasza K. i Jarosława J. na ławę oskarżonych.
Rok temu sąd rejonowy skazał Jarosława J. na rok więzienia w zawieszeniu na trzy lata za niedopełnienie czynności służbowych, a Tomasza K. na 1,5 roku więzienia. Sąd Okręgowy w październiku 2010 roku odrzucił apelację obrońców Jarosława J. i podtrzymał wcześniejszy wyrok. Natomiast sprawę Tomasza K. przekazał do ponownego rozpatrzenia.
Mariusz J., główny świadek oskarżenia zjawił się na dzisiejszej rozprawie, ale nie był słuchany.