- To co się stało w naszym regionie jest nagminne w całym kraju, ale my powiedzieliśmy temu dość! - mówi Leszek Kardasz, rolnik z Gierałtowca. - Już sam fakt, że przy ANR działa Biuro Związku Pracodawców Dzierżawców i Właścicieli Rolnych uważam za grandę. A tu doszło do jawnego sfałszowania dokumentów.
Przetarg przeprowadzono w lutym. Miał dotyczyć 80 ha gruntów wyłączonych z gospodarstwa w obrębie Lubiatowa z gospodarstwa dzierżawionego przez spółkę Deupoplant. Zorganizowano go dla rolników z gminy Złotoryja i sąsiednich obszarów. Dzięki temu wyłączeniu spółka ma prawo do pierwokupu 500 ha gruntu, jednak, jak twierdzą rolnicy, spółka nie dotrzymała umowy i została dopuszczona do przetargu. Do przetargu stanęło pięciu rolników. Wpłaciło łącznie 1,2 mln zł wadium. Do tej pory pieniędzy nie odzyskali, choć od przetargu minęły trzy tygodnie. Za to nabierają coraz większych podejrzeń, że procedura była przygotowana pod jednego oferenta.
- W protokole zdawczo-odbiorczym poświadczono nieprawdę twierdząc, że grunty są wolne od zasiewów, choć na polu rośnie pszenica ozima zasadzona przez właścicielkę spółki Deupoplant - dodaje Kardasz.
Jak poinformowała Marzena Szocińska-Klein, rzeczniczka wrocławskiego oddziału ANR, wrocławski oddział ANR zwrócił się już do prezesa krajowego o unieważnienie procedury przetargu.