Piątkowy wieczór w Legnicy kusi dobrą muzyką w Spiżarni. Organizatorzy stają na wysokości zadania, bo na scenie kilka razy w miesiącu pojawiają się znani artyści hip-hopowi, rockowi, punkowi czy metalowi. Każdy na pewno znajdzie coś dla siebie. Wczorajszego wieczoru młodzi ludzie zdominowali publiczność, ale można było spotkać też starych punkowych wyjadaczy. - Kiedyś latałam po mieście z irokezem i słuchałam Analogsów – mówi Dorota z Legnicy. - Na koncert przyszłam z sentymentu. Można powiedzieć, że to było takie moje marzenie z dzieciństwa.
- Słyszałem trzy kawałki podczas koncertu. Kilka prostych chwytów gitarowych brzmi fajnie. Kawałki krótkie, proste, ale z przekazem. Koncert kipiał energią. I o to chodzi w muzyce – dodaje Grzegorz. - Przez moment poczułem atmosferę Nowego Jorku z początku lat 80. Wtedy właśnie nastąpiła eksplozja punk-rocka.
Po wyczerpującym skakaniu w Spiżarni można, a nawet trzeba odpocząć w Caffe Modjeska, gdzie panuje niezwykły klimat. Indywidualny wystrój dopełnia magiczna atmosfera. Kawiarnia teatralna jest wizytówką Legnicy, jak często mawiają jej bywalcy. – Jesteśmy tu co tydzień – mówi czterech legnickich nastolatków: Paweł, Łukasz, Rafał i Marek. - Spotykamy się, żeby w spokoju porozmawiać i wypić Balantajsa. Na co dzień pracujemy i uczymy się. Cenimy niekomercyjną muzykę, a takie kawałki można usłyszeć w kawiarni. Przy stoliku obok siedzą dwie młode dziewczyny. Wyglądają na 16 lat. Okazuje się, że jedna ma 19 a druga 20 lat. Dlaczego przyszły akurat do Modjeskiej? - Pierwszy raz tutaj jesteśmy – mówi Magda i Klaudia. - Jeśli wychodzimy się pobawić, to trafiamy do Seven. Tam można porządnie się wytańczyć. Do kawiarni przyszłyśmy odpocząć, słuchając delikatnych dźwięków muzyki.
W piątki i soboty wiodą prym królowie dyskotek. Ubierają wystrzałowe kreacje i pędzą do Seven lub Vertigo. Szukają dobrej zabawy. Dla jednych tzw. „wypad na dyskotekę” raz w tygodniu jest normą. – Po tygodniu ciężkiej pracy tak się wyluzowuję. Piję jedno lub dwa piwa i tańczę do białego rana – tłumaczy Wiktoria z okolic Legnicy. – Poza tym zawsze spotykam ciekawych ludzi. Czasem nawet zawiązuję dłuższe znajomości.
Inni przychodzą rzadko, ale jak już pojawiają się w Vertigo czy Seven, to nie żałują wyboru. – W Vertigo jestem drugi raz. Nie wychodzę często do klubów. Muszę mieć ochotę. Akurat dziś jest taki dzień – mówi Agata. Jej koleżanka dodaje, że częściej bawi się w Seven niż Vertigo. Ostatni raz odwiedziła klub dwa lata temu, kiedy w tym samym miejscu było tzw. Patio. Dziewczyny stawiają na dobrą zabawę. Przychodzą żeby się wytańczyć. Na co dzień nie mają czasu na wiele przyjemności, pochłaniają je zajęcia szkolne i praca.
Restauracja Rynek 10 jest miejscem skupiającym różne grupy pokoleniowe. Przychodzą dojrzali legniczanie, którzy przy smacznej kolacji mogą bez przeszkód zapalić papierosa. – Rzadko mamy okazję wyrwać się z domu. Jak już uda się skorzystać z okazji, to spotykamy się w babskim gronie. Plotkujemy o przeszłości, teraźniejszości i przyszłości – wyjaśnia Alina Szlendak.
W tygodniu brać studencka i licealiści odwiedzają restaurację w sercu miasta. Bawią się przy karaoke. Starsi mieszkańcy miasta dzielnie im wtórują, nie pozostając w tyle.
A gdzie Wy najczęściej bawicie się w Legnicy i dlaczego?