Pokój nr 515 w Starostwie Powiatowym w Legnicy jest miejscem, do którego legniczanie wracają chętnie. Doradcy zawodowi mają czas dla każdego klienta. Pomagają wypełniać wnioski i dokumenty, z którymi zmagają się bezrobotni. Witają klientów ciepłym dzień dobry i pytają, w czym mogą pomóc. Niestety, oferty pracy nie są zależne od nich.
W gabinecie są dwie tablice ogłoszeń z ofertami pracy. Nie są one przepełnione. Na jednej z nich znajdują się ogłoszenia zebrane z portali internetowych, a na drugiej propozycje z Powiatowego Urzędu Pracy. Wczytując się w ich treść, można szybko zauważyć, że są to niemal te same oferty. Kogo pracodawcy poszukują na legnickim rynku pracy? Pracownika na budowie, który potrafi wykładać regipsy, szpachlować, malować i kłaść glazurę, sprzedawcy w centrum ogrodniczym, florysty – oczywiście z doświadczeniem, operatora maszyn górniczych, kierowców barmanów czy pani, która umie smażyć gofry i naleśniki. Dobrze by było, jakby wyróżniała się miłą aparycją, bo przecież wypadałoby podać klientom deser, czy zaparzyć kawę. Spośród kilkudziesięciu ogłoszeń o pracę znajduję tylko jedno dla pracownika biurowego. Firma chce zatrudnić księgową. Wymagania wobec przyszłego pracownika zajmują aż dwie strony A4. Trzeba znać języki, mieć skończone studia kierunkowe, pracować minimum dwa lata w zawodzie oraz umieć „poruszać się” w setkach programów komputerowych do księgowania.
Na tablicy PUP powtarzają się te same oferty. Nowością są propozycje dla kucharza i sprzątaczki. Proponuje się im wynagrodzenie na poziomie 1700 zł brutto. Obok wisi kolorowe ogłoszenie wyglądające jak reklama. Praca dla wykwalifikowanych pielęgniarek w Niemczech. Pytam, czy legniczanki korzystają z tej oferty? Nieliczne, ale coraz więcej osób się zastanawia.
Po przejrzeniu ofert rozmawiam z doradcą zawodowym. Pani Ewa skończyła pedagogikę i z uśmiechem podchodzi do każdego klienta. W czym może pomóc? – Zajmujemy się pośrednictwem zawodowym. Pokazujemy bezrobotnym jak skutecznie poruszać się po rynku pracy, oferujemy testy kwalifikacyjne dzięki którym można dowiedzieć się o predyspozycjach zawodowych – wyjaśnia Ewa Gładysz. – Można także bezpłatnie skorzystać z dostępu do internetu czy wydrukować dokumenty.
Pani Ewa przyznaje, że w dobie kryzysu trzeba mieć zacięcie do poszukiwania pracy. – Bezrobotny jest produktem, który trzeba skutecznie sprzedać. Nie wystarczy napisać CV, wysłać mailem i czekać na odpowiedź – dodaje doradca zawodowy. – Pamiętajmy o zadzwonieniu do pracodawcy, a nawet odwiedzeniu jego siedziby. Zróbmy wszystko, aby złożony dokument był kojarzony z naszą twarzą.
Do biura przychodzą i młodzi, i starsi. Osoby przed 30 rokiem życia tłumaczą się, że nie mogą znaleźć zatrudnienia, bo nie mają doświadczenia, a bezrobotni mający 10 lat więcej mówią, że nie są już atrakcyjni dla pracodawców. Kobiety również są problemem w pracy, bo przecież mogą zajść w ciążę. Poruszają się w tzw. szarej strefie, na granicy życia zawodowego. Takie osoby mogą skorzystać z bezpłatnej porady psychologa.
Doradcy zawodowi wychodzą także do licealistów. Odwiedzają uczniów tuż przed maturą. Proponują pomoc w wyborze studiów, informują, w jakich branżach zawodowych jest największy popyt.
Uczestniczą przy organizowaniu projektów „Od bierności do aktywności”. Są to zajęcia warsztatowe przy współpracy z legnickim urzędem pracy.
Codziennie biuro odwiedza 30 – 40 osób. Niektórzy wracają do niego regularnie. – Nawet jak mam pracę, to zaglądam tu często. Może wpadnie coś lepszego – mówi legniczanin. – Poza tym chodzi o atmosferę. W urzędzie pracy jest stres, napięcie, tutaj pracownicy witają nas uśmiechem i prowadzą za rękę. Uczą skutecznego poruszania się po rynku pracy.