Właśnie ukazał się trzeci tomik poezji Pawła Rudkowskiego. Tym razem napisał je razem z córką Nadią. Dwujęzyczną książkę „Życie” wydało legnickie wydawnictwo Edytor. Po rosyjsku i polsku, bo chociaż jest z pochodzenia Polakiem, niemal całe życie mieszkał w Kazachstanie.
- Łatwiej mi pisać po rosyjsku, a potem tłumaczyć na polski – mówi Rudkowski.
Jego rodziców w 1936 roku zesłano z Żytomierza na Syberię, potem do Kazachstanu. Paweł przyszedł na świat w 1948 roku. I zawsze chciał zobaczyć kraj ojców. Jednak najpierw skończył Akademię Sztuki w Ałma-Acie, po której został dyplomowanym wykładowcą muzyki. Pracował naukowo, dyrygował orkiestrą dętą, był zastępcą dyrektora Republikańskiej Biblioteki.
Jednak w pewnym momencie życia zajął się bioenergioterapią i kosmologią. Uczył medycyny ludowej i spotkał na swej drodze znanego uzdrowiciela Kaszpirowskiego. Przez jakiś czas współpracowali, ale w 1994 roku Paweł Rudkowski przyjechał do Polski.
- Zawsze marzyłem, by tu przyjechać – dodaje Rudkowski.
W Legnicy też uzdrawiał. Miał spotkania w Legnickim Centrum Kultury, gdzie prowadził pokazy hipnozy, spotykał się też z pacjentami w Legnickim Polu, Chojnowie i wielu mniejszych miejscowościach. Od kilku lat jest już na emeryturze. A ponieważ uważa siebie za pracoholika, to pisze i komponuje.
- Wiersze pisałem jeszcze w Kazachstanie. Pisałem o ojcu, który na zesłaniu pracował w syberyjskiej kopalni, ale nie zachowało się nic, bo moje małe wówczas dzieci spaliły wszystko – wspomina Rudkowski. - Wiersze pomagają mi żyć i są lekiem na nostalgię za socjalizmem. Nie wszystkim jest łatwo żyć w kapitalizmie.
Napisał już ponad tysiąc wierszy, skomponował ponad 200 utworów, nagrał 10 płyt, ale na razie wszystkie do szuflady. Za to wydał już trzeci tomik poezji. Tym razem z najstarszą córka Nadią.
- Skończyła uniwersytet w Łodzi i nie ma wykształcenia muzycznego, ale uwielbia grać – przyznaje pan Paweł. - Ja komponuję głównie utwory relaksacyjne, ona bardziej muzykę elektroniczną. Tomik stworzyliśmy razem, bo też pisze wiersze. Często ja zaczynam, a ona kończy albo na odwrót.
Paweł Rudkowski pisze o wszystkim, głównie o ludziach, o Małyszu, Janie Pawle II, o katastrofie smoleńskiej.
- Patrzę na człowieka i jak widzę, że jest dobry, to siadam i piszę – przyznaje.
A że już dawno nazwano go legnickim Nostradamusem to znak, że zna się na ludziach.
Swoje utwory oraz muzykę posłał m.in. królowej Danii i brytyjskiemu księciu Karolowi z okazji jego ślubu. Odpisali i podziękowali za prezent.