Wymiana zdań zaczęła się od kontroli oferowanych do sprzedaży młotków. Przy próbie użycia każdego narzędzia z trzonka spadał obuch. Na szczęście miał zaledwie 200 gramów więc skończyło się jedynie na lekkim obiciu dłoni. Na narzędziach nie było żadnego opisu jak ich używać. Sprzedawca twierdził, że wszyscy wiedzą, że trzonkiem młotka trzeba najpierw stuknąć, by obuch się zaklinował. To wyjaśnienie nie wystarczało inspektorom. Tym bardziej, że wcześniej badali siekiery. Tam ostrze także było luźno osadzone na trzonku, ale producent wyjaśniał w ulotce, że siekierę należy tuż po zakupie moczyć przez cztery godziny. I pomagało.
Inspektorzy postanowili więc dowiedzieć się od producenta jak zamierza naprawić błąd i podać na każdym z młotków krótką instrukcję obsługi. Zanim odezwał się wykonawca, odpowiedział sklep podając dokładną instrukcję użycia narzędzi.
- Zaskoczyło nas, że na etykietce podano, by młotkiem nie uderzać z góry tylko od dołu, obuchem skierowanym do ziemi – mówi Anna Sapiełło-Renk z Państwowej Inspekcji Handlowej w Legnicy. - Ciągle czekamy na odpowiedź producenta.
Przetestowaliśmy oba sposoby uderzania młotkiem. I polecamy tradycyjne sposoby: obuchem na górze, trzonkiem na dole. Przeciwnie niż radzi sprzedawca.
Podczas tej samej kontroli sprzedaży narzędzi budowlanych we wrocławskich sklepach inspektorzy zakwestionowali inną partię młotków. Tu sprawa jest poważniejsza, bo obuchy ważą po 5 kilogramów i też spadają z trzonka. Sprawę skierowano do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, by wymusił na producencie naprawienie usterki.