Wiśnicka uważa, że nie doszło do żadnego buntu, a Krzysztof Zych i Stanisław Fridrich mijają się z prawdą twierdząc, że to sam zarząd wspólnoty ustala stawki.
- Przecież pan Zych był na zebraniu wspólnoty 4 marca jak i 20 innych właścicieli – przekonuje Wiśnicka pokazując protokół z przebiegu obrad. - Wszyscy się zgodzili na nowe stawki, a pan Zych nawet nie zabrał głosu, a teraz mówi, że jest w stanie buntu?
Alina Łozińska z zarządu wspólnoty, która rozmawiała wcześniej i z nami i z „buntownikami” nie wspominała o zebraniu wspólnoty nawet, gdy Zych i Fridrich twierdzili, że o wszystkim decyduje zarząd.
Wiśnicka przekonuje, że w innych wspólnotach jest podobnie tylko o... miesiąc później.
- My wprowadziliśmy podwyżki w marcu, bo zaczęły się pojawiać za duże straty na przykład na wodomierzach ok. 20 metrów sześciennych wody, a inne wspólnoty dopiero w kwietniu uchwalają nowe stawki – tłumaczy Wiśnicka. - Będą mieć na koniec roku problem ze zbilansowaniem budżetu. My mniejszy.
Przypomnijmy, że Krzysztof Zych i Stanisław Fridrich uważają, że płacą io wiele więcej niż w innych wspólnotach. - Za same koszty zarządu płacę 66,75 zł, gdy ludzie z Działkowej płacą po 27 zł, a jeszcze inna wspólnota 23 zł – tłumaczył Zych. - Ciągle tylko każą płacić i płacić, a ja jestem na świadczeniu przedemerytalnym.
Za wodę płacą 10 zł, gdy inni koło 8 zł, za śmieci 8,56, gdy inni około 7 zł. Do tego dochodzi na przykład opłata 5,6 zł miesięcznie za piwnicę oprócz funduszu remontowego (1,5 zł za metr kw.). Wiśnicka przekonuje, że za tą składkę udaje się co roku coś kupić do urządzonej w piwnicy sali sportowej. Rok temu np. dwa rowerki.
Konflikt we wspólnocie trwa.
Przeczytaj także Wspólnota nas doi jak krowę