Dominik R. nie próżnował po warunkowym opuszczeniu zakładu karnego w 2010 roku. W zaledwie kilka miesięcy uzbierał na swoim koncie zarzuty za rozbój, kradzieże, oszustwa i groźby. To niewiele mniej niż lista przestępstw, za jakie siedział w więzieniu. Za to nie ma na swoim koncie nawet miesiąca uczciwej pracy.
W maju, tuż po opuszczeniu wiezienia poznał dziewczynę. Wyłudził od niej 400 zł. Zapewniał, że tylko pożycza, ale wiedział, że nie odda pieniędzy. W grudniu upomniała się o dług. Umówił się z nią na spotkanie, na które przyjechała własnym samochodem. Zamiast negocjacji od razu brutalnie wyciągnął ją z auta, sam usiadł za kierownicą i kazał jej siadać na miejscu pasażera. Pojechali w odludne miejsce. Dominik R. nie tylko nie chciał jej oddać pieniędzy, zażądał też całej kasy, którą dziewczyna miała przy sobie. Groził zabójstwem, straszył pistoletem. W końcu złapał ją za głowę i pięć razy uderzył nią w kierownicę i szybę boczną samochodu. Wtedy oddała mu 350 zł.
Wcześniej, w listopadzie zabrał 600 zł siostrze kolegi, którą odwiedził. Powiedział, że weźmie pieniądze i coś kupi, ale już ze sklepu nie wrócił. W tym samym miesiącu oszukał dwoje pracowników piekarni prowadzonej przez jego ojca. Najpierw chłopakowi odbywającemu praktyki zawodowe zaoferował tytoń po 100 zł za kilogram. W zamian za 400 zł pracownik dostał cztery kilogramy ścinek. Z kolei pracownicy oferował papierosy po 6 zł za paczkę. Dostała pusty karton w zamian za 80 zł. Potem jej groził, by nikomu nie puściła pary z ust.
Wpadł w styczniu podczas kolejnej próby kradzieży paliwa ze stacji benzynowej. Dokonywał ich razem z nieznanym kierowcą lub kierowcami. Podjeżdżali do stacji, tankowali i odjeżdżali bez płacenia. Tak okradli jedną stację 4 stycznia na 300 zł, kolejną 5 stycznia na 920 zł, trzecią na 760 zł. Dominik R. wpadł przy próbie okradzenia czwartej stacji, w Miłosnej. Podjechał tam razem z kierowcą volkswagenem transporterem, zatankowali, ale pracownik stacji cały czas ich obserwował. Gdy próbowali odjechać wyciągnął Dominika R. z samochodu i wdał się z nim w bójkę. Volkswagen uciekł, a nasz przestępca złapał za bryłę kamienia i uderzył pracownika stacji w nogę. Też udało mu się uciec, złapać taksówkę, ale wkrótce został zatrzymany przez policję.
Dominik R. przyznał się do wszystkich przestępstw. Oprócz kary do 15 lat więzienia grozi mu też dokończenie warunkowego wyroku z 2008 roku. Wówczas został skazany za rozbój, znęcanie, włamania, kradzieże, pobicie, groźby i zniszczenie mienia.