Legniccy dzielnicowi i strażnicy miejscy pod patronatem prezydenta od przyszłego tygodnia przystępują do akcji „Certyfikat bezpieczeństwa”. Będą odwiedzać sklepy i stacje paliw, by dowiedzieć się jak są przygotowane do zwalczania kradzieży.
- Mamy coraz więcej kradzieży w sklepach i na stacjach paliw, a obserwujemy, że coraz częściej właściciele tych punktów oszczędzają na środkach bezpieczeństwa jak monitoring, odpowiednie ustawienie towarów czy nawet wynajęcie ochrony – tłumaczy Aneta Golema-Rewig z legnickiej policji. - Dlatego wprowadzamy długoterminowy program prewencyjny, który ma pomóc walczyć z kradzieżami.
Dzielnicowi będą w każdym z odwiedzanych sklepów wypełniać kilkunastopunktową ankietę. Zapytają nie tylko o kamery, ale także o to, czy personel potrafi je obsługiwać, czy towar ma zabezpieczenie elektroniczne, a na przykład na stacjach benzynowych, czy pracownik pilnuje po zmroku dystrybutorów paliwa. Sprawdzą też jak są rozmieszczone półki z towarami w sklepach samoobsługowych. W wielu placówkach gratką dla złodziei są drogie rzeczy wyłożone tuż przy wejściu, gdy tymczasem lada sprzedawcy jest na drugim końcu.
Nie wszędzie zapytają o ochroniarza, bo na przykład dla małego sklepu osiedlowego byłby to za duży wydatek.
- Ankieta będzie dostosowana do wielkości sklepu i jego przeznaczenia – dodaje Aneta Golema-Rewig.
Sklepy, które zostaną uznane za bezpieczne zostaną wytypowane do otrzymania certyfikatu bezpieczeństwa.- dyplomu na drewnianej tabliczce z logiem policji i straży miejskiej. Jednak, by przyznano certyfikaty będzie także konieczne zbadanie placówki przez strażaków pod kątem bezpieczeństwa przeciwpożarowego. Certyfikaty będą co jakiś czas weryfikowane.
- Sam taki certyfikat ma być sygnałem dla złodziei, że w tym sklepie jest trudno coś ukraść i mamy nadzieję, że z czasem takich placówek będzie w mieście przybywać – wyjaśnia Golema-Rewig. Właśnie o pladze kradzieży i coraz większym oszczędzaniu na ich bezpieczeństwie apelowała niedawno radna Anna Farmas-Czerwińska z Klubu KWW Tadeusza Krzakowskiego, z zawodu policjantka. Jej zdaniem coraz częściej sklepom opłaca się wpisać skradzione towary w koszty niż wydać pieniądze na dodatkowego ochroniarza. Natomiast niektóre sklepy sieciowe mają związane ręce przy rozkładaniu towarów.
Przeczytaj także: