Ulica Najświętszej Marii Panny to jedna z najbardziej okazałych i reprezentacyjnych ulic w Legnicy. To oczko w głowie prezydenta miasta, dla którego modernizacja NMP była swego czasu, może nie priorytetową, ale ważną inwestycją. Codziennie tą ulicą przechodzą dziesiątki ludzi. Jak na wizytówkę miasta przystało, władze zadbały o estetyczny wygląd tego miejsca. Postawiono stylowe ławki i równie oryginalne kosze na śmieci.
Ostatnio jeden z kubłów zaczął się palić. Niewiadomo, czy ktoś zrobił to umyślnie, czy pożar spowodował rzucony niedopałek papierosa. Zastanawia nas tylko jedno. W tym czasie na deptaku było mnóstwo ludzi. Kubeł stał vis-a-vis targowiska Manhattan. Wszyscy przechodzili i kątem oka spoglądali, niektórzy się nawet zatrzymali. Ale płonący śmietnik nikomu nie przeszkadzał. Bo nikt nie zareagował. Nikt nie starał się nawet ugasić płonącego kosza na śmieci. A wystarczyło, by któryś z kupców z targowiska lub jakiś sprzedawca ze sklepu, nalał wodę do wiadra i ugasił pożar. Nic wielkiego przecież. A tak kosz spłonął doszczętnie.
Ktoś powie, że podnosimy tak nieistotną sprawę, jak pożar kosza na śmieci. Ale jeśli tak błahych spraw nie zauważamy, bo to nas nie dotyczy i co nas w ogóle to obchodzi, to któregoś dnia, ktoś wysmaruje farbą elewację zabytkowego obiektu, drugi uszkodzi ławki w parku, a inny połamie drzewka lub zniszczy klomby. I też będziemy stać z boku? Pewnie tak, bo co to nas obchodzi?
Na zdjęciu: Tyle zostało z kosza na śmieci na NMP.
Fot. Wincenty Kołodziejski