- Odesłaliśmy program do poprawki, ponieważ miał szereg nieścisłości – tłumaczy radny SLD Michał Huzarski. - Jeśli mamy wydać 2,5 mln zł to musimy wiedzieć precyzyjnie na co.
Założenia marszałkowskiego programu to uruchomienie bezpłatnych szkół rodzenia przy szpitalach, pełny dostęp do porodów z zastosowaniem różnych form znieczulenia i prowadzenie ciągłego monitoringu elektronicznego – wpisywanie do bazy danych informacji dotyczących stanu zdrowia noworodka. Do programu przystąpiło 13 placówek dolnośląskich, w tym legnicki szpital i powiatowy ZOZ z Lubina.
Na same szkoły rodzenia marszałek planuje wydawać rocznie 600 tys. zł. Kolejne 1,2 mln zł przeznaczy na znieczulenia do porodu. Natomiast 400 tys. zł dostaną w formie grantu szpitale, które przystąpiły do programu. Koszt administrowania programu monitorującego to 100 tys. zł.
I właśnie liczba placówek objętych programem to pierwszy zarzut przewodniczącego komisji.
- Uważam, że każdy pacjent powinien mieć identyczny dostęp do służby zdrowia – tłumaczy. - Nie może być tak, że jedne szpitale dostają pieniądze na znieczulenia swoich pacjentek, a inne nie. Dlaczego z takiego programu nie mogą skorzystać na przykład kobiety rodzące w Głogowie, Zgorzelcu czy Bolesławcu?
Kolejne pytanie, jakie stawia Huzarski to, czy można dotować świadczenie, które jest refundowane przez Narodowy Fundusz Zdrowia? Teoretycznie NFZ płaci szpitalom za kompleksową usługę porodu łącznie ze znieczuleniem. Okazuje się jednak, że nie zawsze wystarcza pieniędzy na wykonanie tego zabiegu. Kolejne zastrzeżenie to brak kryterium refundacji zakupionego sprzętu dla oddziałów położniczych. Program nie precyzuje na przykład, jaki to ma być sprzęt.
Projekt wrócił do służb marszałka. Za dwa tygodnie kolejne posiedzenie komisji zdrowia.