Zaczął od ogrodzenia i elewacji swojej posesji, które miały wykonywać firmy budowlane w zamian za korzystne rozstrzygnięcie przetargu.
- Nic nie żądałem, a za zlecone prace zapłaciłem zgodnie z aneksem do umowy – twierdzi Stańczyszyn. - Cena odpowiadała wycenie dokonanej wcześniej przy kosztorysie, a także wycenionej przez biegłego. Za ogrodzenie zapłaciłem nawet więcej. Wyceniono go na 48 tys. zł, gdy ja wypłaciłem 55 tys. zł. Biegły rzeczoznawca zignorował jednak wszystkie faktury za płot.
W trakcie budowy domu jednorodzinnego Stańczyszyn wdał się w spór z wykonawcą. Właściciel firmy budowlanej nie rozliczał się z podwykonawcami.
- Podwykonawców odsyłałem do wykonawcy i prosiłem ich o cierpliwość – przekonuje Stańczyszyn. - Gdyby nie moje aresztowanie w 2005 roku zakończył był spór w sądzie.
Emilian Stańczyszyn jest oskarżony o przyjęcie ponad 1,1 mln zł łapówek od szefów firm budowlanych w zamian za korzystne wyniki przetargów na gminne inwestycje. Sprawa dotyczy lat 1995-2004. Prokuratura twierdzi, że było co najmniej 14 przypadków żądania lub wzięcia korzyści majątkowej w zamian za pozytywne rozstrzygnięcie przetargu. W niektórych miał pośredniczyć Wacław K., który przedstawiał firmom kwoty, jakich domagał się burmistrz. Firmy przekazały materiały na budowę willi burmistrza warte ponad pół miliona złotych. W czerwcu 2005 roku samorządowiec został zatrzymany we własnym mieszkaniu przez policję. Na ławie oskarżonych jest obok Stańczyszyna jeszcze pięć osób. Były burmistrz nie przyznaje się do winy.
W sierpniu planowane są mowy końcowe prokuratora i obrońców oskarżonych.