kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.
Franciszek Girsa i grupa najstarszych mieszkańców osiedla Kopernika odniosła pierwsze zwycięstwo w walce ze znienawidzoną kładką na al. Piłsudskiego (na wysokości Galaktycznej). Ich kilkuletnie starania o powstanie przejścia dla pieszych obok kładki zyskały poparcie samego szefa SLD Grzegorza Napieralskiego.
Lider Sojuszu zwrócił się z prośbą do prezydenta Legnicy „o spowodowanie podjęcia przez podległe mu służby niezbędnych działań wyjaśniających oraz o poinformowanie [Grzegorza Napieralskiego] o dokonanych ustaleniach i podjętych decyzjach”. Napieralski informuje w piśmie Girsę, że jako poseł nie może wyegzekwować od prezydenta Legnicy budowy przejścia, ale będzie go przekonywał o takiej potrzebie.
- Legnicka kładka zyskała rangę ogólnonarodową, skoro zajął się nią jeden z najważniejszych polityków w kraju – uważa wiceprzewodniczący rady miejskiej Sławomir Skowroński z SLD. - Chciałbym, by radni poparli wniosek, by przejście dla pieszych znalazło się w przyszłorocznym budżecie.
Sławomir Skowroński był jednym z czworga radnych, którzy podczas sesji absolutoryjnej wytknęli właśnie brak przejścia na al. Piłsudskiego. Mówili o tym także Paweł Frost i Czesław Kozak z PO oraz Ewa Szymańska z PiS.
Prezydent Legnicy i dyrektor Zarządu Dróg Miejskich twierdzą, że przejście pod kładką jest niemożliwe z powodów bezpieczeństwa. Policja twierdzi, że pasy spowolnią w tym miejscu ruch.
- Z tego pisma wynika, że nie ma przeciwwskazań do przejścia dla pieszych, jeśli będzie ze światłami - twierdzi Skowroński.
