Chciałabym się podzielić z Czytelnikami w pewnej nadzwyczajnej, ważnej dla mnie sprawie.
Otóż 2 sierpnia wracając z nocnej zmiany zatankowałam swój samochód zamiast etyliną to olejem napędowym. Przejechałam około kilometr i samochód odmówił posłuszeństwa. Oczywiście nie byłam świadoma tej pomyłki. Nikt, żaden przechodzień ani panowie z pobliskiego warsztatu, nie chciał mi udzielić pomocy, nawet zepchnąć samochodu na pobocze.
Na moje szczęście znajdowałam się na ul. Beskidzkiej w pobliżu jednostki Państwowej Straży Pożarnej. Poprosiłam o pomoc i panowie za zgodą dowódcy zmiany z wielka życzliwością i bardzo chętnie najpierw zepchnęli samochód, by nie blokował pasa ruchu, a następnie, po zbadaniu przyczyny awarii z pełnym poświęceniem (nie waham się użyć tego słowa) wypompowali mi olej napędowy z baku i zalali etyliną. Niby już po wszystkim, a jednak samochód nie odpalił. Jednak strażacy byli i na to przygotowani. Skasowali program komputera pokładowego i zaprogramowali nowy program i już bezpiecznie mogłam odjechać.
Poświęcili przy tym 2,5 godziny. Może dla mężczyzn jest to sprawa prosta, ale dla mnie – laika w sprawach motoryzacji – był to problem nie do przeskoczenia. Skończyłoby się na wezwaniu lawety i dwóch dniach bez samochodu.
A tu życzliwość panów strażaków, ich profesjonalne podejście do sprawy i życzliwa chęć niesienia pomocy skończyła się dla mnie ulgą. A jeszcze za żadne skarby nie chcieli wziąć ode mnie pieniędzy, twierdząc, że to ich powinność. Byli wprost zażenowani, kiedy zaproponowałam im zapłatę.
Chciałabym tym panom – strażakom, a szczególnie Arturowi Hościło i Mariuszowi Bobela oraz ich kolegom serdecznie podziękować.
Komendantowi Państwowej Straży Pożarnej życzę wszystkich takich życzliwych i w pełni oddanych sprawie niesienia pomocy strażaków.
Serdecznie dziękuję
Elżbieta Ostolska