Aleksandra Z., była lekarka szpitalnego oddziału ratunkowego i Piotr K., lekarz oddziału wewnętrznego zostali oskarżeni o nieumyślne narażenie pacjenta na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Grozi im do roku więzienia. Mimo iż ich pacjent zmarł nie usłyszeli zarzutu nieumyślnego spowodowania śmierci.
- Biegli powołani przez prokuraturę nie stwierdzili, by ich działanie wpłynęło na stan zdrowia pacjenta, który już wtedy był bardzo poważny – przyznaje Liliana Łukasiewicz z Prokuratury Okręgowej w Legnicy.
Do zdarzenia doszło w grudniu 2009 roku. 29-letni mężczyzna dostał od swojego lekarza rodzinnego przepisane antybiotyki na chore gardło. Nie pomagały. 17 grudnia miał tak silne bóle, że wezwał ratowników pogotowia. W oddziale ratunkowym legnickiego szpitala przepisano mu te same antybiotyki, ale nie pomogły. Nastepnego dnia ponownie przyjechał do szpitala. Tym razem taksówką. Trafił na dyżur Aleksandry Z. Zdaniem powołanych biegłych lekarka, wiedząc, że dotychczasowa kuracja nie przynosi efektów, a pacjent nadal źle się czuje powinna: zlecić badanie rtg klatki piersiowej, badanie wymazu gardła na obecność wirusa AH1N1. Nie podjęła też decyzji o hospitalizacji. Następnego dnia pacjent znowu przyjechał do szpitala. Tym razem lekarze od razu zrobili mu zdjęcie rtg i wysłali na oddział chorób wewnętrznych. Dyżur miał wówczas Piotr K., który widząc zdjęcie z ostrym zapaleniem płuc nie skierował pacjenta na OIOM, nie rozpoczął leczenia antywirusowego, ani nie zastosował intensywnego nadzoru pacjenta w tak fatalnym stanie. Zrobił to dopiero lekarz, który miał dyżur następnego dnia. Pacjent, mimo wysiłków lekarzy z oddziału intensywnej terapii zmarł 9 stycznia.