Prezydent Legnicy oprowadzał dziś obie panie po centrum Legnicy. Podczas spaceru młodzi ludzie brali od Jolanty Kwaśniewskiej autografy i robili z nią zdjęcia. Żona byłego prezydenta Polski przyjechała dziś zdać legniczankom relację z Kongresu Kobiet, ale także, by osobiście poprzeć wdowę po Jerzym Szmajdzińskim.
- Znam ja od wielu lat i Małgosia jest typowym społecznikiem – przyznaje Jolanta Kwaśniewska. - Kiedy pięć lat temu startowała na radną miejską Warszawy z mojej dzielnicy, Wilanowa, wszyscy trzymaliśmy za nią kciuki. To społecznik i harcerka, która każdą sprawę doprowadza do końca. W sejmie z pewnością zajmie się porządkowaniem prawa i lobbowaniem na rzecz kobiet.
Małgorzata Szmajdzińska przyznaje, że chciałaby być takim posłem jak Izabela Jaruga-Nowacka czy Jolanta Szymanek-Deresz. Obie panie zginęły razem z jej mężem w katastrofie smoleńskiej. Przyznaje, że jej zameldowanie w Warszawie może bardziej pomóc regionowi.
- Mieszkam tam 25 lat, znam ludzi i myślę, że łatwiej byłoby pomagać w rozwiązywaniu problemów regionu, bo ja wciąż jestem stąd, z Dolnego Śląska – mówi Małgorzata Szmajdzińska. - Mój mąż też mieszkał w Warszawie, a jednak był na tyle obecny, zaangażowany, że ludzie żyli w przeświadczeniu, że mieszka w Jeleniej Górze.
Szmajdzińska dodaje, że najważniejsze problemy regionu, którymi chciałaby się zająć to infrastruktura drogowa i kolejowa oraz sprawa kopalni odkrywkowej.
- Wiem, że ten temat powróci po wyborach i jestem rozdarta wewnętrznie, bo nie mam jeszcze wyrobionego zdania – dodaje kandydatka. - Za mało jeszcze wiem o kopalni, a za dużo przekazów, jakie do mnie docierają oparte są na emocjach. Zapamiętałam jednak słowa Waldemara Pawlaka, że decyzja o budowie kopalni zapadnie dopiero po konsultacjach z mieszkańcami i na to liczę.