Siedmiu lat więzienia, 150 tys. zł grzywny i 5 lat zakazu piastowania funkcji publicznych domaga się wrocławski prokurator Bartosz Biernat dla byłego burmistrza Polkowic Emiliana Stańczyszyna.
- Emilian Stańczyszyn brał udział w jednej z największych afer korupcyjnych, afer, które drażą nasz kraj – mówił dziś prokurator. - Wszyscy oglądamy serial „Ranczo”, w którym się śmiejemy z własnych przywar. I jest tam właśnie taki biznesmen, który daje łapówki wójtowi. Właśnie z takim procederem mieliśmy tu do czynienia.
Prokurator przez dwie godziny opisywał proceder dawania łapówki w zamian za przyspieszenie wykupu gminnej działki. Opowiadał o bracie Stańczyszyna, który w jego imieniu miał pośredniczyć w przyjmowaniu korzyści majątkowych w zamian za wygrywanie przetargów.
- Czy nie jest znamienne, że ówczesnego burmistrza nazywano „Guru”? - pytał oskarżyciel.
Za tydzień mowy końcowe obrońców i siedmiu oskarżonych w procesie.
Emilian Stańczyszyn jest oskarżony o przyjęcie ponad 1,1 mln zł łapówek od szefów firm budowlanych w zamian za korzystne wyniki przetargów na gminne inwestycje. Sprawa dotyczy lat 1995-2004. Prokuratura twierdzi, że było co najmniej 14 przypadków żądania lub wzięcia korzyści majątkowej w zamian za pozytywne rozstrzygnięcie przetargu. W niektórych miał pośredniczyć Wacław K., który przedstawiał firmom kwoty, jakich domagał się burmistrz. Firmy przekazały materiały na budowę willi burmistrza warte ponad pół miliona złotych. W czerwcu 2005 roku samorządowiec został zatrzymany we własnym mieszkaniu przez policję. Na ławie oskarżonych jest obok Stańczyszyna jeszcze pięć osób. Były burmistrz nie przyznaje się do winy.