Dziś w Sądzie Okręgowym w Legnicy mowy końcowe obrońców siedmiu osób oskarżonych o korupcję w gminie Polkowice. Na ławie oskarżonych zasiada też były burmistrz Polkowic Emilian Stańczyszyn. To właśnie jeden z jego obrońców Piotr Rojek nie pozostawił suchej nitki na mowie końcowej oskarżyciela publicznego prezentowanej w ubiegłym tygodniu.
- Usłyszeliśmy zabójcze wnioski nie poparte przekonującą argumentacją – mówił Piotr Rojek. - Prokurator przedstawił swoją wersję scenariusza filmowego zbliżonego do serialu „Ranczo”. Porównanie burmistrza Stańczyszyna do burmistrza Wilkowyi świadczy o niepoważnym traktowaniu procesu i przedkładaniu warstwy teatralnej i farsy nad warstwę merytoryczną.
Mecenasa Rojka nie zdziwiło skupienie w mowie końcowej prokuratora nad zarzutem o przyjęciu 200 tys. zł łapówki w zamian za doprowadzenie do sprzedaży działki gminnej Januszowi I. (jednemu z przedsiębiorców oskarżonych w procesie), choć w trakcie procesu oskarżyciel skupiał się nad zarzutem o budowie domu jednorodzinnego dla Stańczyszyna w zamian za wygrywanie przetargów.
- Zarzut o 424 tys. zł łapówki na dom Stańczyszyna został przez obronę obalony, gdy udowodniono, że wycena rzeczoznawcy była zawyżona o 0,5 mln zł – wyliczał Rojek. - To może tłumaczyć, że prokuraturze pozostało uteatralnienie procesu.
Obrońca twierdzi, że Janusz I. Podczas zeznań wielokrotnie uważał zarzuty o wręczenie łapówki za wyssane z palca. Przyznał się do nich dopiero po zatrzymaniu w 2007 roku i groźbie aresztu tymczasowego.
- Wtedy to pouczono oskarżonego, że może uniknąć kary, gdy ujawni wszystkie okoliczności sprawy. Dla mnie osobiście to forma wywierania presji na świadku – dodał. - Już w trakcie procesu oskarżony ponownie wycofał się z części zeznań.
Za tydzień ogłoszenie wyroku.
Przeczytaj także Prokurator domaga się 7 lat dla Stańczyszyna