Po pijanemu czy po trzeźwemu Marcin K. znęcał się nad własną matką. Bił rękoma, uderzał w nią drzwiami do przedpokoju, łapał ją za włosy i próbował kopać w twarz. Kobieta od własnego syna słyszała tylko, że jest szmatą, zdzirą i k...ą, groził, że wynajmie ludzi, którzy spalą ją razem z mieszkaniem, albo wywiozą do lasu, gdzie sama wykopie sobie grób. W mieszkaniu wielokrotnie interweniowała policji.
Marcin K. stał się agresywny po powrocie z kilkuletniego pobytu w Warszawie. Jak ustalili złotoryjscy prokuratorzy, w stolicy brał narkotyki. Po powrocie do Świerzawy na początku roku zaczął pić. Wpadał w ciąg alkoholowy od piątku do niedzieli i wyładowywał agresję na matce. Niszczył też domowy sprzęt. Ofiarami jego pięści padły m.in. lodówka, kuchenka mikrofalowa, drzwi. Nie oszczędzał nawet pościeli swojej rodzicielki, którą deptał butami i kazał matce czyścić.
Nie przestawał jej bić nawet, gdy był trzeźwy. Horror zaczął się w lutym i już wkrótce, po kolejnej awanturze dostał sadowy zakaz przychodzenia po alkoholu do matki i picia w jej mieszkaniu. Zakaz łamał notorycznie aż do 8 lipca, gdy policja go zatrzymała po tym jak matkę uderzył drzwiami. Kobieta ma nerwicę podobnie jak jej trzy córki, zastraszone bestialstwem przyrodniego brata.
Marcin K. obecnie w areszcie tymczasowym czeka na rozprawę sądową. Biegli psycholodzy stwierdzili, że był poczytalny i czerpał satysfakcję ze znęcania się nad rodzicielką.