Prokuratura poszukuje wszystkich świadków, nawet dzieci, którzy widzieli wypadek w Ernestynowie (pow. złotoryjski). Przesłuchano wiele osób, ale wciąż nie ma pełnego obrazu zdarzenia.
- Apelujemy do wszystkich świadków, by zgłaszali się do Prokuratury Rejonowej w Złotoryi – informuje Liliana Łukasiewicz, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Legnicy. - Apelujemy też do rodziców dzieci, które widziały zdarzenie, by także się do nas zgłosili. Zapewniamy, że niepełnoletni świadkowie będą mieć zapewnione składanie zeznań w komfortowych warunkach i z udziałem psychologa.
Szczegóły i terminy składania zeznań można ustalić pod numerami telefonów 76 - 850 51 00 lub 850 51 07.
Do tragedii doszło w środę około godz. 13. Pięcioletnia dziewczynka razem z kilkoma innymi dziećmi wyszła ze szkolnego autobusu. Wracała z przedszkola przy szkole w Gierałtowcu. W gimbusie dzieci jechały z 44-letnią opiekunką. Samochód opuściły same. Dziewczynka zatrzymała się przy prawym kole samochodu i kucnęła, by coś podnieść. Wtedy samochód ruszył. Mimo akcji reanimacyjnej dziewczynka zmarła.
Prokuratura rozważa, czy zarzut narażenia dziewczynki na bezpośrednie zagrożenie utraty zdrowia bądź życia usłyszy opiekunka dzieci, czy rodzice, którzy nie zjawili się w porę na przystanku. Na razie zwolniono z odpowiedzialności za zdarzenie 60-letniego kierowcę autobusu.
- Jak ustalono dziewczynka znalazła się w tzw. martwym punkcie widzenia kierowcy, gdy samochód ruszył – wyjaśnia Liliana Łukasiewicz.
Jak ustaliła prokuratura, gimbus przyjechał o czasie, a babcia dziewczynki przyszła kilka minut po wypadku. Ustalono także, że rodzice podpisali oświadczenie, w którym brali odpowiedzialność za dziecko po opuszczeniu przez nie autobusu. Rozważane jest także uznanie zdarzenia za nieszczęśliwy wypadek.
Postępowanie wyjaśniające w tej sprawie trwa.