Do zdarzenia doszło wprawdzie rok remu, ale tyle czasu trwało poszukiwania jednego ze sprawców napaści. W sierpniu 2010 roku samochód legniczanina nagle odmówił posłuszeństwa. Mężczyzna wyszedł z auta i próbował go popchnąć. Z pomocą przyszło mu dwóch trochę już pijanych mężczyzn. Popchnęli samochód, ale potem powiedzieli, że chcą pieniędzy za usługę. Kierowca nie miał przy sobie drobnych więc wyjął telefon i zadzwonił do kolegi z prośba o wsparcie.
Wtedy jeden z pomagierów wyrwał mu telefon i razem z kolega zaczęli uciekać. Byli pijani więc poszkodowany szybko ich dogonił, ale wówczas rzucili się do bicia. Udało mu się jednak wyrwać z powrotem telefon i ruszył w stronę pozostawionego samochodu. Wtedy usłyszał dźwięk tłuczonego szkła i napastnicy tym razem ruszyli w jego kierunku. Nie miał czasu, by się obejrzeć, czy gonią go z kawałkiem butelki. Uciekł, a sprawcy skradli z samochodu laptop, wzmacniacz, piwo i lampę.
Obu dość szybko znalazł wezwany przez poszkodowanego patrol policji, ale Krzysztof P., zostawiając funkcjonariuszom dowód osobisty uciekł. Przez rok ukrywał się. Jego matka przyniosła na komisariat policji prawie wszystkie, ukradzione przedmioty. Brakowało tylko piwa i lampy.
7 listopada Krzysztof P. wpadł. Grozi mu 12 lat więzienia. Jak się okazało, pięć miesięcy przed napaścią opuścił zakład karny, gdzie odbywał karę za właśnie rozbój. Sprawa trafiła do sądu.