Okazja kupna pieska pojawiła się na aukcji internetowej. Obywatel Słowacji proponował oddanie chihuahua jedynie za koszty transportu zwierzęcia do Polski - 320 zł. Kobieta zgodziła się. Lotnisko w Bratysławie przesłało na jej skrzynkę pocztową informacje, że piesek nie ma odpowiedniej klatki. Wpłaciła 500 zł za pomieszczenie dla zwierzaka na podane konto. Mejlowo dostała zapewnienie, że 400 zł za klatkę zostanie zwrócone.
Lotnisko w Pradze poinformowało ją elektronicznie, że piesek wymaga ubezpieczenia - 1300 zł, z których część zostanie jej oddana przy odbiorze pieska z lotniska. Następnie odezwało się lotnisko w Monachium - chihuahua nie miał szczepienia - kolejne 400 zł.
Gdy z kolei lotnisko w Gdańsku poprosiło ja o wpłacenie 3,4 tys. zł kaucji, by "sprawdzić, czy kobieta będzie dobrym właścicielem", legniczanka zadzwoniła na lotnisko. Dowiedziała się, że lotnisko nie pobiera takich opłat i nie ma przesyłki na jej nazwisko.
Znowu odezwało się do niej lotnisko w Monachium. W mejlu domagano się 500 zł kaucji za wszczepienie pieskowi czipa. Lotnisko przypomniało, że przy odbiorze pieska kobieta dostanie zwrot 1300 zł za ubezpieczenie czworonoga i 380 zł za klatkę. Gdy w sprawie pieska odezwało się lotnisko w Warszawie domagające się 270 zł kobieta zgłosiła sprawę policji.
- Ustalono, że doszło do oszustwa w stylu kameruńskim, sprawę wyjaśnia policja - informuje Aneta Golema-Rewig z legnickiej policji.
Łącznie kobieta wpłaciła za pieska 3,4 tys. zł.