- Nie żałuję tego co zrobiłem, bo wiem, że jestem niewinny i cała Legnica wiedziała, gdzie trafia mój chleb - podkreślał w mowie końcowej Waldemar Gronowski, laureat tytułu Sponsora Roku 2005. Przypomniał, że chleb przekazywał dla stołówki charytatywnej przy ul. Kamiennej.
Jego pełnomocnik adwokat Joanna Popiel zarzucała wyrokowi sadu rejonowego brak dowodu umyślności sprawstwa, nieprawidłowe wyliczenia kwot przez biegłych, na które piekarz miał narazić Skarb Państwa na straty i odrzucenie przyjęcia zasady, że rozbieżności w materiale dowodowym powinny działać na korzyść oskarżonego.
Sam Gronowski chciał uniewinnienia lub przekazania sprawy do ponownego rozpoznania przez sąd rejonowy.
Apelacji domagał się także oskarżyciel posiłkowy Cezary Zyskowski, inspektor kontroli skarbowej. Zarzucał, że sąd zbyt nisko ocenił szkodliwość społeczną czynu i warunkowo umorzył postępowanie.
Sąd apelacyjny odrzucił obie apelacje podtrzymując w mocy wyrok z 2 września. W uzasadnieniu podkreślano umyślność sprawstwa.
- O tym, że celem było oszukanie Skarbu Państwa przekonują zeznania świadków, byłych pracownic piekarni - uzasadnia sędzia Paweł Pratkowiecki. - Panie dostały polecenie ewidencjonowania co którejś partii chleba. Doszło do sytuacji, że obroty w 2003 roku wynosiły i po 70 zł dziennie, podczas gdy w 2005 roku, gdy piekarnię kontrolował urząd skarbowy z dnia na dzień wzrosły 5-6 krotnie. Te działania miały na celu zaniżenie rzeczywistych dochodów piekarni.
Waldemar Gronowski po ogłoszeniu wyroku podkreśla, że czuje się jak pies bity kijem po grzbiecie.
- Działalność charytatywna to dziś bardzo śliskie pole usiane minami i czającymi się snajperami i dziś widać wyraźnie, że żywność lepiej wyrzucić niż dać potrzebującym.
Zgodnie z wyrokiem postępowanie wobec Waldemara Gronowskiego zostało umorzone na rok. Tyle ma też czasu na oddanie 115 tys. 228 zł z tytułu niezapłaconego podatku.