Do tragicznego wypadku doszło 28 kwietnia. Na skutek osunięcia się gruntu koparka zatonęła w zbiorniku na terenie podchojnowskich Rokitek. Śmierć w kabinie maszyny poniósł 54-letni operator ładowarki.
Jak ustaliła Prokuratura Rejonowa w Złotoryi, kierownik zlecił operatorowi topienie piasku po eksploatacji. Była to praca szczególnie niebezpieczna z powodu niestabilnego podłoża. Praca koparki powinna być wykonywana pod nadzorem innej osoby, która natychmiast informowałaby kierowcę, że obsuwa się grunt. Takiej osoby zabrakło, mimo że sztygar Rafał K. wiedział o zleconej pracy.
Niestety, w trakcie topienia piasku, pod wpływem ciężaru 10-tonowej łyżki maszyny, naładowanej dodatkowo piaskiem, grunt pod koparka zaczął się osuwać w stronę wody.
- Wiemy, że kierowca podejmował próby ratunku, m.in. wrzucił wsteczny bieg i próbował wycofać maszynę – dodaje Liliana Łukasiewicz, rzecznik legnickiej prokuratury.
Operator co najmniej kilkanaście minut walczył pod wodą o życie. Tyle czasu szczelna kabina nie dopuszczała do wnętrza wody. Gdyby w pobliżu był jakikolwiek pracownik, można go było jeszcze uratować. Utonął na głębokości 6 metrów w odległości zaledwie metra od brzegu.
Zdaniem prokuratury, takie prace topienia piasku w tym miejscu powinny być wykonywane za pomocą wysięgnika lub na przenośnikach pływających.
Zarówno Adam Sz., jak i Rafał K. nie przyznali się do popełnienia zarzucanego im przestępstwa. Są oskarżeni o narażenie pracownika na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu oraz nieumyślnie doprowadził do jego śmierci przez utonięcie.
Oskarżonym grozi kara do 5 lat więzienia.