Przypomnijmy fakty. Na ostatniej w ubr. sesji głosami radnych Prawa i Sprawiedliwości, Platformy Obywatelskiej, Ligi Polskich Rodzin i Forum Legnickiego w tegorocznym budżecie przyjęto poprawkę o zmniejszeniu gminnej dotacji w wysokości 1,1 mln zł do usług przewozowych świadczonych przez Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne. Takiemu rozwiązaniu stanowczo sprzeciwiły się władze miasta. Prezydent Tadeusz Krzakowski uważa, że tak poważne zmniejszenie dotacji dla MPK może doprowadzić do ograniczenia przewozów, a nawet do bankructwa tej komunalnej spółki.
Dzisiaj głos w całej sprawie zabrała załoga legnickiego MPK. Do miejskich radnych dotarł list otwarty, pod którym podpisali się przedstawiciele zakładowej organizacji związkowej MPK Związku Zawodowego Pracowników Komunikacji Miejskiej RP, NSZZ "Solidarność" przy MPK oraz rada pracowników. Sygnatariusze listu są oburzeni traktowaniem przez radnych kondycji ekonomiczno – finansowej MPK. Dodatkowym powodem niepokoju załogi był incydent na sesji niedopuszczenia do głosu przedstawiciela MPK. "Komentarz pracowników po tym bulwersującym i bezprecedensowym zdarzeniu jest jeden: "to nie nos dla tabakiery, ale tabakiera dla nosa. To z woli mieszkańców miasta – w tym znacznej części naszej załogi, pan przewodniczący jest przewodniczącym, a państwo radni – radnymi. Warto o tym pamiętać", czytamy w liście.
Sygnatariusze przekonują, że na całym świecie samorządy dopłacają przedsiębiorstwom komunikacyjnym do sprawnego świadczenia usług przewozowych. Związkowcy są zgodni co do jednego – "pomniejszenie gminnej dopłaty o 1,1 mln zł [..] w prostej drodze prowadzi do bankructwa i upadku naszej spółki". Bo konsekwencją "obcięcia" dotacji będzie brak możliwości odnowy autobusowej floty, wstrzymanie koniecznej modernizacji hal warsztatowych i kanałów naprawczych.
"Nie ośmielamy się pouczać was panowie, nie krytykujemy waszej wiedzy. Zdajemy sobie sprawę, że oddawany głos w dyskusji publicznej, w obecności wyborców, nie zawsze jest głosem własnym, nie zawsze wypływa z wiedzy. Bywa, że polityka panuje nad realiami. Chcemy jednak, abyście zrozumieli [...] sytuację i docenili nasz wysiłek na rzecz społeczności naszego miasta", komentują związkowcy.
Na koniec sygnatariusze listu publicznie namawiają, a właściwie proszą, o spotkanie z radnymi miasta w tej sprawie. Ciekawe, czy do takich rozmów dojdzie?