Sprawa dotyczy zdarzenia, do którego doszło pod koniec listopada ubr. Dokładnie 28 listopada lek. med. Elżbieta Soszyńska – Romanowska miała wykonywać w ODO badania USG piersi. Pierwsza z pacjentek zapisana była o godz. 8.30. Ale pani doktor pojawiła się w ośrodku po godz. 9.
"Przeszła obok oczekujących na nią pacjentów, bez słowa wyjaśnienia, żadnego przepraszam. Udała się do gabinetu i zamiast przyjmować pacjentów, zajęła się piciem kawy i wykonywaniem prywatnych rozmów telefonicznych, nie zważając wcale na to, że grupa dziesięciu pacjentek siedzi w poczekalni już półtorej godziny", czytamy w liście elektronicznym nadesłanym do naszej redakcji przez jedną z oburzonych pacjentek. Pani Sylwia zwraca też uwagę na opryskliwość i wyniosłość doktor Soszyńskiej - Romanowskiej. "Najgorsze było to, że gdy około godz. 9.45 zapukałam do drzwi gabinetu, by zapytać, czy pani doktor zacznie nas przyjmować, usłyszałam – cytuje: proszę stąd wyjść i zamknąć drzwi, przecież ja rozmawiam przez telefon, proszę czekać. Wizytę miałam umówioną na 8.40, a była już 9.50. Przecież człowiek nie po to się umawia na określoną godzinę, którą wyznacza sam ośrodek, żeby przez jedno badanie, które trwa raptem pięć minut musi mieć zdezorganizowany dzień pracy. I też tak się stało, nie poszłam do pracy, musiałam wziąć dzień wolnego", żali się autorka e-maila.
Dorota Czudowska, szefowa legnickiego Ośrodka Diagnostyki Onkologicznej Społecznej Fundacji Solidarności nie przeczy, że do takiej sytuacji doszło. Obiecała w tej sprawie porozmawiać z doktor Soszyńską – Romanowską.
- Jeśli rzeczywiście było tak, jak opisuje to pacjentka, pragnę z tego miejsca przeprosić te pacjentki, które tego dnia zostały tak potraktowane przez lekarkę. Chciałabym w przyszłości uniknąć podobnych incydentów. Dziennie przez nasz ośrodek przewija się prawie dwieście osób i proszę mi wierzyć, że naprawdę trudno jest kontrolować każdego z lekarzy. Jest mi z tego powodu przykro i ubolewam, że doszło do takiej sytuacji. Ale powtarzam, jeśli pacjentki poczuły się wtedy urażone, to jako dyrektor ośrodka jeszcze raz przepraszam – podkreśla Dorota Czudowska.
Dyrektorka legnickiego ODO dodaje, że na każde skargi pacjentów reaguje i każdą nerwową sytuację próbuje załagodzić i naprawić.
- Pani doktor Soszyńska – Romanowska miała w tym okresie ciężkie chwile spowodowane długą chorobą, a w konsekwencji niestety śmiercią swojego męża. Nie chcę jej bronić, ale człowieka też trzeba zrozumieć, jeśli ma na głowie ważne rodzinne sprawy. Poza tym, dla mnie jako dyrektora ośrodka najważniejsze są kwalifikacje i umiejętności, którymi wykazuje się lekarz. Każdy z nas ma różny charakter i być może w tej sytuacji zabrakło ze strony pani doktor prostego słowa "przepraszam" - dodaje pani dyrektor.
Czudowska przypomina również, że godziny przyjęć pacjentek w ośrodku ustalane są orientacyjnie, o czym pacjentki są informowane przy rejestracji. Także na wizytówce ośrodka widnieje adnotacja, że: "godzina przyjęcia jest godziną orientacyjną, czas oczekiwania i wizyty lekarskiej może wynieść około godziny".
- Chcemy zapewnić jak najlepszą organizację ośrodka. Wcześniejsze ustalanie terminów przyjęć jest z korzyścią dla pacjentów. To zapewnia przepustowość chorych – kończy dyrektor Czudowska.
Na zdjęciu: dyrektorka legnickiego ośrodka, Dorota Czudowska ubolewa nad tym incydentem. Przeprasza pacjentki, które zostały w taki, a nie inny sposób potraktowane przez doktor Soszyńską – Romanowską.
Fot. Wincenty Kołodziejski