Jak widać, w legnickim światku politycznym dzieje się ostatnio bardzo wiele. A to za sprawą słynnej już dotacji dla Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego. Temat wraca jak bumerang i od kilku tygodni jest numerem jeden lokalnych mediów. Oto opozycyjni wobec obozu prezydenckiego radni PO i PiS wyciągają mocne działa. Oskarżenie władz miasta o przekroczenie uprawnień, a tym samym naruszenie dyscypliny finansów publicznych to nie kaszka z mlekiem, a zarzuty mocnego kalibru.
RIO nie miało wiedzy
Ale najpierw fakty. 15 lutego minął ostateczny termin, jaki Regionalna Izba Obrachunkowa dała miejskim radnym na usunięcie prawnego bubla w sprawie dotacji dla Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego. RIO zakwestionowało bowiem przyjęty w tegorocznej uchwale budżetowej zapis o przekazaniu miejskiemu przewoźnikowi 5,8 a nie jak proponował prezydent Legnicy - 7 mln zł. Tym samym decyzja większości radnych "obcięła" dotację dla MPK o 1,1 mln zł. Pomniejszenie dotacji RIO uznało za działanie niezgodne z prawem.
Ale przewodniczący Rady, Robert Kropiwnicki nie zwołał nadzwyczajnej sesji, by naprawić wadę prawną. Dlaczego?
- Jestem przeciwnikiem prowadzenia szybkich działań i podejmowania nieprzemyślanych decyzji. A sprawie dotacji dla MPK należało się bliżej przyjrzeć. Postanowiliśmy więc dokładnie zanalizować temat. Efektem tego, jest ujawnienie wielu nieprawidłowości dotyczących umowy miasta z MPK na świadczenie usług przewozowych. Kolegium RIO wydając taką, a nie inną decyzję, nie miało wystarczającej wiedzy na ten temat – poinformował przewodniczący Rady Miejskiej, Robert Kropiwnicki.
Radni Platformy oraz Prawa i Sprawiedliwości idą dalej. Twierdzą, że prezydent Legnicy podejmując decyzję o wysokości dotacji dla MPK w poważnym stopniu naruszył dyscyplinę finansów publicznych i przekroczył swoje uprawnienia.
- Dotację w wysokości 7 milionów złotych dla Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego, pan prezydent podjął w 2007 roku. Tymczasem w uchwale budżetowej na 2007 rok, radni upoważnili prezydenta do samodzielnego zaciągania zobowiązań do wysokości nie większej, niż cztery miliony złotych. W aneksie do umowy miasta z MPK, nic nie mówi się o kosztach uzasadnionych, a tylko o planowanych – przypomniała radna PiS, wiceprzewodnicząca Rady Miejskiej, Ewa Szymańska.
MPK pod lupą komisji rewizyjnej
Radny PO i jednocześnie przewodniczący komisji rewizyjnej, Klaudiusz Mozolewski, zapowiedział zbadanie całej sprawy na forum tej komisji.
- Kontrola MPK przez komisję rewizyjną ma dać nam wszystkim odpowiedź, ile tak naprawdę ten przewoźnik nas kosztuje. Wyniki kontroli będą znane na początku kwietnia – zapowiada radny Mozolewski.
Radni, którzy pod adresem prezydenta sformułowali tak poważne zarzuty, zaznaczają, że nie są za tym, by doprowadzić MPK do upadłości. Podkreślają, że nie dążą do likwidacji tej spółki, ale chcą jasno i czytelnie poznać mechanizmy dotowania MPK przez miasto. Opozycja złożyła już w RIO obszerne zawiadomienie o naruszeniu przez prezydenta Legnicy dyscypliny finansów publicznych. Jutro, 20 lutego, zbierze się w tej sprawie kolegium RIO. Jeśli RIO uzna tegoroczny budżet z dotacją 7 mln zł za obowiązujący, wówczas radni zaskarżą tę decyzję do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego.
Co na to wszystko władze miasta? Prezydent Legnicy, Tadeusz Krzakowski, spokojnie przygląda się całemu zamieszaniu.
- Intencji radnych – autorów wniosku – nie będę oceniał, niech zrobią to legniczanie. Uważam, że grupa radnych, która publicznie składa tego typu oświadczenia, powinna raczej zająć się tym, czego oczekują mieszkańcy Legnicy, a więc pracą dla tego miasta. A co do orzeczenia RIO, jestem zupełnie spokojny – skomentował prezydent Legnicy, Tadeusz Krzakowski.
Jedno jest pewne. To nie koniec zamieszania wokół dotacji dla MPK. Już jutro głos w tej sprawie na specjalnie zwołanej konferencji zabiorą miejscy radni klubu Lewicy i Demokratów.