Kobiety Europy przygotowały 200 bochenków chleba, 47 kg solonych śledzi z beczki i zleciły wybicie 200 okolicznościowych groszy. W tym roku stół świąteczny ustawiły w Rynku, w pobliżu fontanny Neptuna. Ubrane w stroje z epoki rozdawały te dary mieszkańcom wraz z prezydentem Tadeuszem Krzakowskim.
- Śledzie są piękne, z ikrą i mleczem – cieszyła się legniczanka – Krystyna Dulęba. - Bardzo je lubię. A przychodzę po ten poczęstunek od lat, bo to piękna tradycja.
- U mnie w domu zawsze jadało się i jada w Wielki Piątek śledzie – dodaje jedna z kobiet. – I dlatego tutaj przyszłam. Takie tradycje trzeba kultywować.
Jarosław Eggej, legniczanin mieszkający od lat w Wiedniu, przyjechał do Legnicy na święta do mamy. – Nawet nie wiedziałem, że coś takiego tutaj jest robione – mówił pan Jarosław. – To bardzo miła i ciekawa impreza, nawiązująca do historii.
Ten wielkopostny obyczaj jałmużniczy zrodził się w legnickich klasztorach Benedyktynek i Kartuzów. Od czasów średniowiecza obie wspólnoty wraz z fundacją księżnej Jadwigi w Wielki Piątek rozdawały wszystkim potrzebującym chleb o wadze ok. 1 kg, po jednym śledziu oraz nowy grosz, wybity w mennicy wrocławskiej. To był srebrny grosz, za który można było wówczas kupić na rynku jednego, może dwa śledzie. Czyli miał swoją wartość.
- Grosz traktowany był jak talizman – mówi Elżbieta Chocholska, szefowa Kobiet Europy. - Przypinano go do ubrania i chronił właściciela przed chorobami. Kiedyś po takie dary przychodziło nawet 4000 ludzi.
Śledzie, podobnie jak za dawnych czasów, są pokarmem postnym, o symbolicznym znaczeniu, które utrwalone zostało w historii miasta - w nazwie renesansowych kamieniczek przy Rynku, zwanych „Śledziówkami”.