Pożar wybuchł, gdy właścicielka domu rozpalała ogień w piecu.
- Pamiętam wybuch i nagle zaczęło wszystko płonąć. W ciągu pół godziny ogień ogarnął wszystko. Straciłam cały dobytek – mówi Elżbieta Nolber.
Kobieta przebywała w domu z czwórką dzieci. Narażając życie wyniosła z ognia piętnastoletnią, niepełnosprawną córkę.
W najgorszym stanie jest 3-miesięczny Mateusz, który ma poparzoną głowę i stopy. Jednak w porę uratowali go sąsiedzi.
Pomoc społeczna natychmiast zadeklarowała chęć udzielenia pomocy.
- Już jest przygotowane mieszkanie dla pogorzelców. Rodzina z pewnością otrzyma zasiłki specjalne i okresowe – mówi pracownica gminnego ośrodka pomocy społecznej.
Poparzona dłonie i włosy ma również Elżbieta Nolber, która do szpitala przyjechała w pożyczonej kurtce.