Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk

Legnica
Bohaterowie tamtych dni

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
Byli młodymi ludźmi, wychowani w patriotycznych rodzinach. Nie wahali się rzucić swego życia na stos – jak czynili to ich dziadowie i ojcowie. Ramię w ramię walczyli z hitlerowskim nazizmem.

Po wojnie znów chwycili za karabin, by stawiąc czoła sowieckiemu okupantowi.

Walcząc z NKWD i UB ginęli w lasach lub z wycieńczenia w ubeckich katowniach. Ich ciała wdeptywano w ziemię, rzucano krukom na pożarcie. Wielu z nich do dziś nie ma godnego pochówku. Przez kilkadziesiąt lat wymazano ich z kart podręczników historii, ich pamięć żyła jedynie w nocnych Polaków rozmowach. Bo komunistyczna propaganda nazywała ich zdrajcami Ojczyzny, zaplutymi karłami reakcji, wyrzutkami społeczeństwa. Dopiero po przełomie roku 1989 oficjalnie doczekali się należnej im chwały i honoru.

Aldona Rymsza mieszka dziś w bloku w Prochowicach. Fot. Wincenty Kołodziejski

Dzisiaj w szkołach uczą o dzielnych żołnierzach Armii Krajowej, o bohaterskich akcjach oddziałów partyzanckich. Na lekcjach historii uczniowie mogą usłyszeć o wileńskiej brygadzie majora Zygmunta Szyndzielarza słynnego „Łupaszki”, dzisiaj na kartach historii złotymi głoskami zapisane są nazwiska tych, którzy przelewali swoją krew za wolną i niepodległą Polskę.

W Prochowicach do dziś mieszka żona jednego z bohaterów tamtych dni. Aldona Rymsza nigdy nie zapomni swego męża, Antoniego „Maksa”, który był prawą ręką majora „Łupaszki”.

Fot. Wincenty Kołodziejski

Bojowa szlachcianka

Pani Aldona urodziła się 29 czerwca 1921r. w Małyszkach, w powiecie postawskim jako najstarsza z czterech córek w szlacheckiej rodzinie. W młodości należała do harcerstwa, a potem w czasie II wojny światowej była łączniczką. Antoni Rymsza urodził się 14 kwietnia 1914r. w Helsinkach. Po zakończeniu I wojny światowej rodzice kilkuletniego Antka przenieśli się do Polski. W 1943r. Aldona próbowała się przedostać się do Wilna i przez przypadek poznała przystojnego porucznika „Maksa”. Miłość kwitła wraz z wojenną zawieruchą. Po latach „Maks” powiedział: „Aldona była jak żywe srebro. Zwróciłem na nią uwagę już w momencie, gdy znalazła się w naszym plutonie. Pierwszymi zaletami jakie ujawniła, były zalety typowo męskie: odwaga, młodzieńcza fantazja, dominowanie nad rówieśnikami wiedzą i doświadczeniem. To niesamowite ile bohaterstwa, samozaparcia i woli niesienia pomocy innym jest w tej kobiecie. Ile w niej odwagi. Wokół niej gwizdały kule i zdawało się cudem, iż żadna z nich jej nie dosięga”.

Byłam bojową dziewczyną – nieskromnie wspomina pani Aldona. - Człowiek był młody i niczego się nie baliśmy. Byłam sanitariuszką, patrzyłam na ludzką krew, widziałam jak umierają moi koledzy, jak od kul giną ich dziewczyny i żony, ale zawsze wierzyłam, że sama przeżyję te potworne czasy.

Fot. Wincenty Kołodziejski

Kołymskie piekło

Wierzyli, że przyjdzie im żyć w wolnej i niepodległej Polsce. Stało się inaczej. W 1945r. już z mężem Antonim po rozwiązaniu Armii Krajowej ukrywała się pod nazwiskiem Wojtkowska. W 1946r. ubecy aresztowali ją i zamknęli w więzieniu, gdzie mimo ciąży była bita i torturowana. Na mocy amnestii pani Aldona opuściła więzienne mury i wraz z mężem wyjechali do Gdańska. Rymsza nie porzucił broni. Nigdy nie pogodził się z sowiecką okupacją po 1945r. Był zastępcą osławionego majora Zygmunta Szyndzielarza „Łupaszki” z V Brygady Wileńskiej Armii Krajowej. Ale mimo to uwierzył w komunistyczną propagandę gwarantującą ukrywającym się AK-owcom amnestię. Po ujawnieniu się, w sierpniu 1948r. został aresztowany przez UB. Legnicki trybunał wojenny pod rządmi Sowietów skazał go na karę śmierci. Ale wspaniałomyślnie został ułaskawiony dostając w zamian 25 lat morderczego łagru. Rymszę wraz z innymi AK-owcami wywieziono na daleką Kołymę. Feliks Milan, który trzy lata był towarzyszem Rymszy z obozowskiego baraku tak go wspominał po latach: „Byłem jednym z najmłodszych w całym obozie. Pracowaliśmy w jednej brygadzie, mieszkaliśmy w tym samym baraku. Taka sytuacja zbliża ludzi. Pozwala poznać drugiego człowieka do głębi. Maks zawsze był mi podporą w trudnych chwilach przetrwania. Wspominam go, jako prawego, szlachetnego oficera i człowieka”.

Po zesłaniu męża na Kołymę, pani Aldona wraz z nieżyjącym już dziś synem Wiesławem, zamieszkała w Prochowicach podejmując pracę jako kierownik żłobka wierząc, że mąż przeżyje kołymskie piekło.

Maks (trzeci od lewej) wśród współbraci z brygady wileńskiej. Fot. Wincenty Kołodziejski

Wnuczka Dzierżyńskiego

Aldona Rymsza odchodziła od zmysłów. Pisała do obozu, ale od męża nie było żadnej odpowiedzi. Postanowiła w końcu wziąć sprawy w swoje ręce. Podobno powołała się na pokrewieństwo z wnuczką Feliksa Dzierżyńskiego! Dzięki temu po jedenastu latach katorżniczej niewoli Maks wyszedł na wolność. Antoni Rymsza zmarł 4 lipca 1994r. w Gdańsku. Został pochowany w Prochowicach z należnymi mu wojskowymi honorami.

Lata walki z sowieckim okupantem Fot. Wincenty Kołodziejski

Antoni Rymsza został pochowany na prochowickim cmentarzu.Fot. Wincenty Kołodziejski

Pod koniec lutego 2007r. pani Aldona została uhonorowana przez władze gminy tytułem „Zasłużony dla Prochowic”. Fot. Wincenty Kołodziejski


Tomasz Jóźwiak



o © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl
Dzisiaj
Piątek 19 kwietnia 2024
Imieniny
Alfa, Leonii, Tytusa

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl