Kabel zostanie wykopany i zutylizowany, a szkody powstałe w wyniku jego kradzieży, do których doszło w ubiegłym roku – naprawione.
Tak naprawdę chyba nikt nie wie, jak długi jest stary telekomunikacyjny kabel. Gdzie jest jego początek, a gdzie koniec? Podobno ciągnie się aż do Krzywej i Bolesławca. I nie wiadomo też do końca, czy jest to kabel poniemiecki sprzed II wojny światowej, czy posowiecki z okresu stacjonowania w Legnicy wojsk radzieckich. Jedno jest pewne – starego kabla telekomunikacyjnego jest bardzo dużo. Miedziany, zabezpieczony ołowianą obudową był łakomym kąskiem dla szajki złodziei, która w ubiegłym roku na bezczelnego wykopywała go z ziemi. Zryte rowy – pozostałość po procederze - jak na dłoni widać na odcinku Lipce – Studnica na trasie Legnica – Chojnów. Złodzieje wcale się nie bali. Okoliczni mieszkańcy mówią, że ściągano nawet koparki, by było łatwiej, by kradzież szła sprawnie i skutecznie.
- Wiele razy widziałem, jak wykopują ten kabel z ziemi. Dzwoniłem w tej sprawie na policję, obiecali zająć się tym problemem. Świeżych wykopów ostatnio nie było, ale nie wykluczone, że złodzieje tutaj wrócą – mówi Leszek Szymanowski, sołtys Studnicy.
Legnickiej policji udało się zatrzymać kilku sprawców kradzieży telekomunikacyjnego kabla. Sporządzono akty oskarżenia i sprawa toczy się w sądzie. Ale problem kabli pozostał. Najgorsze, że swoją działalnością złodzieje wyrządzili wiele szkód, i to w niektórych przypadkach nieodwracalnych. Powykrzywiane znaki drogowe da się postawić „na nogi”, ale uporządkować rowy melioracyjne będzie ciężko, nie mówiąc już o roślinności, która przeszkadzała złodziejom w pracy i została wycięta w pień. W wielu miejscach naruszone są też korzenie drzew, co stwarza poważne zagrożenie dla jadących tą drogą kierowców.
Telekomunikacja Polska, która jest właścicielem kabli, postanowiła raz na zawsze sprawę rozwiązać.
- Kabel, o który mówimy nie jest użytkowany od dawna. Przez to nie jest monitorowany. Jego kradzież wprawdzie nie wyrządziła szkód w połączeniach abonentów, ale straty w pasie drogowym są pokaźnych rozmiarów. Dlatego ogłosiliśmy przetarg na odzyskanie kabla na całej jego długości i naprawieniu szkód. Dosłownie, dziś, 15 kwietnia, zakończył się termin przyjmowania ofert. Zgłosiły się trzy firmy, które wyraziły chęć przeprowadzenia takiej operacji. Myślę, że cała sprawa zostanie zamknięta w ciągu najbliższych kilku miesięcy – poinformowała Maria Piskier, rzecznik prasowy wrocławskiego oddziału Telekomunikacji Polskiej.
Straty w pasie drogowym, o których wspomniała pani rzecznik, poniósł zarządca drogi, tj. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad. Joanna Wąsiel, rzecznik dolnośląskiego oddziału GDDKiA, przypomniała, że administrator wycenił szkody na 300 tys. zł.
- Jak do tej pory dyrekcja dróg i autostrad nie zwróciła się do nas z jakimkolwiek pismem o odszkodowanie. Jeśli takie wpłynie, będziemy rozmawiać i negocjować, ale poczekajmy na roztrzygnięcia sądowe, bo to sprawcy kradzieży kabla powinni ponieść koszty wyrządzonych szkód – dodaje Maria Piskier z TP.