Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk

Legnica
Cyrk wyborczy w PZPN

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
Wydawać by się mogło, że jednym z największych osiągnięć Polskiego Związku Piłki Nożnej pod wodzą Zbigniewa Bońka, była profesjonalizacja organizacji i wprowadzenie do niej PR-u na naprawdę wysokim poziomie. Okazało się jednak, że ostatnie wybory na prezesa związku, które odbyły się pod koniec października, były prawdziwym… cyrkiem. Trudno jednak winić za to włodarzy PZPN-ulub samego Bońka – w rzeczywistości za całe zamieszanie odpowiada tylko jedyny adwersarz byłego piłkarza Juventusu – Józef Wojciechowski. Nie bez udziału w tym wszystkich innych byłych piłkarzy – Cezarego Kucharskiego i Radosława Majdana.

Prezes nieobliczalny

Józef Wojciechowski jest niewątpliwie jedną z najbardziej barwnych postaci polskiego futbolu ostatnich lat. Kiedy piastował funkcję właściciela i prezesa Polonii Warszawa, potrafił działać bardzo impulsywnie – w jeden chwili sypnąć groszem na transfery, w drugiej założyć słynny „Klub Kokosa” i regularnie zsyłać do drużyny rezerw piłkarzy, których gra mu nie odpowiadała, czym stworzył niebezpieczny precedens w polskiej piłce. Momentami wydawać by się mogło, że działa nieprzemyślanie, chaotycznie i klub traktuje jako swój prywatny folwark. Gdyby nie fakt, że po nim do Polonii przyszedł kompletnie niewypłacalny i szybko skompromitowany Ireneusz Król, można by było powiedzieć, że odejście Wojciechowskiego stamtąd było dobrym posunięciem. Sam zainteresowany twierdził wtedy, że do piłki już raczej nie wróci. I być może lepiej by zrobił, gdyby nie próbował rywalizować w tym roku o fotel prezesa PZPN-u ze Zbigniewem Bońkiem.

Ośmieszony przez współpracowników?

Wydawało się, że Boniek nie będzie miał żadnego przeciwnika w wyborach. Organizacja pod jego wodzą uporządkowała wiele spraw – stworzyła przejrzyste zasady funkcjonowania wielu procesów w polskiej piłce, stworzyła Narodowy Model Gry, uregulowała sprawy finansowe i sponsorskie (włącznie z premiami dla graczy reprezentacji, z czym wcześniej były problemy). Dodatkowo PR związku działał bez zarzutu – słynne przyśpiewki o PZPN-ie, jakie słyszeliśmy jeszcze kilka lat temu, za kadencji Bońka przestały mieć miejsce. Któż zatem mógł oceniać negatywnie jego kadencję i odważyć się stawać z nim w szranki?

Ktoś, kogo o to nie podejrzewano – Józef Wojciechowski. I zrobił to w najgorszy z możliwych sposobów, bo tuż po ogłoszeniu chęci startu, zaatakował cieszącego się dużym zaufaniem i popularnością Bońka. Zarzucił mu, ze zamiata prawdziwe problemy w polskiej piłce pod dywan, robi ruchy pozorowane, a w rzeczywistości poza sprawianiem dobrego wrażenia i budowaniem pozytywnego wizerunku nie robi nic konkretnego dla dobra polskiej piłki. Później szybko okazało się, że głównymi giermkami Wojciechowskiego w tej batalii są byli piłkarze – Cezary Kucharski i Radosław Majdan, którzy także chcieli mieć swoje 5 minut i nawet wnieśli sprawę do sądu przeciwko Bońkowi. Zarzucali obecnemu prezesowi, że wbrew polskiemu prawu występuje w reklamie bukmachera, a jeśli zasłania się oficjalnym zameldowaniem we Włoszech, to nie może zostać prezesem PZPN-u. W tym wszystkim jednak było dużo hałasu o nic, bo podobne argumenty przeciw Bońkowi wysnuwano już przy poprzednich wyborach – wówczas nie znaleziono żadnych nieprawidłowości.

Wojciechowski z trudem zebrał minimalne poparcie, które pozwalało w ogóle przystąpić do pojedynku. Kiedy jednak przyszło do dnia głosowania, zaprotestował on przeciwko… tradycyjnej metodzie liczenia głosów za pomocą maszynek. Na skutek tego obrażony opuścił salę głosowań. Pod jego nieobecność stało się tak, jak przewidywali chociażby eksperci Sportowego Ringu – Boniek zwyciężył z miażdżącą przewagą (99 do 16) i będzie miał okazję w drugiej (ostatniej) kadencji udowodnić, że naprawianie polskiej piłki to proces, który zmierza pod jego wodzą w odpowiednim kierunku. A Wojciechowski? Cóż, wygląda na to, że po raz kolejny obraził się na środowisko piłkarskie. Zobaczymy na jak długo.


MR



o © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl
Dzisiaj
Środa 24 kwietnia 2024
Imieniny
Bony, Horacji, Jerzego

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl