Na początek był wraz z przedstawicielami legnickiej Gminy Źydowskiej gościem prezydenta Tadeusza Krzakowskiego.
- To pierwsza wizyta Jego Ekscelencji w naszym mieście. Wcześniej bywał tu tylko przejazdem. Dla mnie i mieszkańców to wielki zaszczyt spotkać się z orędownikiem tolerancji, zrozumienia i pokoju między narodami. Obcowanie z nim to wielka przyjemność - powiedział prezydent.
Rozmawiano o historii Żydów żyjących w diasporze i otwartości na inne kultury. – Cieszę się, że i prezydent i mieszkańcy mają tu serca otwarte na wielokulturowość – podkreślił profesor Weiss.
Po spotkaniu w wąskim gronie, które przebiegło w serdecznej atmosferze, odbyła się konferencja prasowa.
- Polska to moja druga ojczyzna. Urodziłem się dawno temu w Borysławiu. W czasach holokaustu jako trzyletnie dziecko uratowała mnie polska i ukraińska rodzina. Kilka lat spędziłem w ciemnej piwnicy. Ale żyję mam obowiązek zaświadczać o prawdzie – opowiadał o sobie.
Co sądzi o naszym mieście?: – W Legnicy czuję specyficzną solidarność. To mnie bardzo wzrusza. Tutaj czuję się szczęśliwy, jak między swoimi, z rodziną.
Profesor Weiss wspomniał jak został ambasadorem w Polsce: -W Izraelu proponowano mi stanowisko ambasadora najpierw w Berlinie, później w Moskwie. Zgodziłem się dopiero na Warszawę. To był sentymentalny powrót do utraconego dzieciństwa. Dziś moje wizyty w Polsce to radość z poznanych ludzi - mam tu wielu wspaniałych przyjaciół i pracy, którą staram się im służyć, zbliżać narody, łagodzić konflikty.
A jak i jest dzisiejszy świat?: - Jest trudny i niebezpieczny, ale jestem pewien, że wkrótce powróci na swe właściwe tory. Dzisiaj zło rośnie, ale widzę też, jak powiększają się zasoby dobra. Bądźmy optymistami – powiedział profesor.
Na zakończenie wizyty dziś o godz. 17 w Sali Królewskiej Akademii Rycerskiej odbędzie się autorskie spotkanie Szewacha Weissa z mieszkańcami miasta. Jego organizatorem jest Legnicka Biblioteka Publiczna, Fundacja Rojt i Legnickie Centrum Kultury. Wstęp jest wolny.
Na tym spotkaniu być trzeba koniecznie. Ludzi podobnego formatu, co pan ambasador spotkać można bowiem niezwykle rzadko.
