Już od wiosny 1939 roku trwały tam prowokacje nazistowskich bojówek, w nocy potajemnie wywieszano na przygranicznych polskich terenach czerwone flagi ze swastykami w białym kole.
Otuchy naszym rodakom dodawała bliskość Krotoszyna i jego garnizonu z z 56. Pułkiem Piechoty. Późnym latem 1939 roku patriotyczna ludność tłumnie uczestniczyła w przygotowywaniu rowów przeciwczołgowych i innych polowych fortyfikacji. Ale wysunięta na zachód Wielkopolska była otoczona z trzech stron przez III Rzeszę, a to groziło łatwym odcięciem wielkopolskiego wojska od głównych polskich sił.
W nocy z 31 sierpnia na 1 września dyżurny poczty w Sulmierzycach, leżących kilkanaście kilometrów od Krotoszyna, otrzymał nagłe polecenie ewakuacji placówki, po czym zerwane zostało połączenie telefoniczne – przewody, biegnące niecałe dwieście metrów od granicy wzdłuż lokalnej drogi, zostały przez dywersantów przecięte. O drugiej w nocy Straż Graniczna zmuszona została do ostrzelania hitlerowskiego patrolu, a dwie godziny później na terytorium II Rzeczypospolitej wtargnął 183 pułk Landwery. Pierwszym polskim żołnierzem, który tam zginął, był uczestniczący w zwiadzie kapral Marcin Klauza z 56. Pułku Piechoty. Polska załoga przejścia granicznego w Baranowiczach zdążyła wcześniej zniszczyć dokumenty.
W pobliże odgłosów walki podjechał pociąg pancerny „Poznańczyk”, ale niemieccy napastnicy już przekroczyli na całej linii granicę w tamtym rejonie i rozpoczęli natarcie w kierunku Krotoszyna. Polacy z okolicznych gospodarstw w panice porzucali zagrody podejmując ucieczkę. Pierwszy hitlerowski atak załamał się jednak na polskich pozycjach obronnych, zajmowanych przez żołnierzy 56. Pułku Piechoty. W Krotoszynie odświętnie ubrani niemieccy mieszkańcy, czekający już z kwiatami na żołnierzy Wehrmachtu, szybko wrócili do swoich domów…
Do miasta przyjechał generał brygady Franciszek Ksawery Alter, dowódca 25 Dywizji Piechoty, który po zapoznaniu się z sytuacją wysłał meldunek do sztabu Armii „Poznań”, informując o zajęciu przez wroga szeregu miejscowości. Raport podkreślał bardzo wysokie morale żołnierzy i to, że 56. Pułk Piechoty nie dał się zaskoczyć i utrzymał pozycje, zadając nieprzyjacielowi poważne straty przy małych stratach własnych. Ogólna sytuacja militarna kraju i konieczność realizacji rozkazów naczelnego dowództwa, mających zapobiec odcięciu Armii „Poznań” od głównych naszych sił zmusiła wielkopolskie wojsko do opuszczenia zajmowanych pozycji i odwrotu. Żołnierze odchodząc z ziemi rodzinnej byli rozgoryczeni, chcieli walczyć, ale rozkaz był nieubłagany. 3 września do Krotoszyna wkroczył Wehrmacht…
We wspomnianej wyżej miejscowości Baranowice zachowała się szczególna pamiątka tego dramatycznego okresu – niemal kompletny, solidny stalowy szlaban, zainstalowany przy wybrukowanej drodze, stanowiący ruchomą zaporę, zamykającą niegdyś dawne przejście graniczne pomiędzy II Rzeczypospolitą a III Rzeszą.
Przetrwał on dzięki determinacji miłośników historii, najprawdopodobniej jako jedyne tego typu, oryginalne urządzenie zachowane w Polsce. Podobne relikty, długo po 1945 roku widniejące przy innych szlakach komunikacyjnych bez szacunku dla owych milczących świadków przeszłości po prostu zdemontowano przeznaczając je na złom…
Porzucony szlaban w Baranowicach także długo rdzewiał i zapewne mógł w końcu podzielić los podobnych zabytków, jednak udało się nie tylko go uratować, ale także zadbać o jego otoczenie i utworzyć z tego miejsca atrakcję historyczno-turystyczną. Tym ciekawszą, że współczesna granica pomiędzy województwem dolnośląskim i wielkopolskim w dużej części odtwarza przebieg granicy państwowej pomiędzy Polską a III Rzeszą niemiecką w 1939 roku.
Zachowało się kilka zdjęć szlabanu, wykonanych podczas wyprawy na tamte tereny jeszcze przed remontem zapory, przeprowadzonym w roku 2015. Przebiega tamtędy uczęszczany szlak rowerowy. I tam pod koniec sierpnia 1939 roku na pobliskim obszarze stykały się skrzydła Armii „Pomorze” i Armii „Łódź”…