
Szwoleżerowie, ułani i strzelcy konni nie byli szaleńcami, atakującymi pancerne pojazdy wroga lancami lub szablami, to propaganda hitlerowska stworzyła mit, wyszydzający bohaterskich żołnierzy, podchwycony później przez komunistyczną propagandę. Nasze szwadrony używały koni głównie do przemieszczania w terenie, podczas starć wierzchowcami zajmowali się koniowodni, a pozostali kawalerzyści walczyli spieszeni. Hitlerowskie maszyny niszczyli doskonałymi działkami ppanc 37 mm systemu Boforsa. Wojsko Polskie posiadało taką ich ilość, jaką mogła zapewnić gospodarka odradzającego się po latach zaborów kraju…
Znakomitym polskim kawalerzystą był Romuald Rodziewicz, urodzony 18 stycznia 1913 roku w Ławskim Brodzie na Kresach. Dziesięć dziecinnych lat spędził w Mandżurii, a po powrocie do kraju pobierał nauki w Wilnie. Będąc podoficerem 102 Rezerwowego Pułku Ułanów uczestniczył w kampanii wrześniowej w Grupie „Wołkowysk” generała Wacława Przeździeckiego. 23 września dołączył do 110 Rezerwowego Pułku Ułanów, z którym przebył szlak bojowy aż do przejęcia dowodzenia przez majora Henryka Dobrzańskiego. Pod jego rozkazami szedł na pomoc walczącej stolicy.
Upadek Warszawy spowodował, że wraz z kilkudziesięcioma innymi kawalerzystami postanowił nadal walczyć w mundurze u boku majora Dobrzańskiego. Stał się jednym z najbardziej znanych żołnierzy Oddziału Wydzielonego Wojska Polskiego, służył w nim pod pseudonimem „Roman”.
Brał udział we wszystkich bitwach oddziału, awans na stopień plutonowego otrzymał w grudniu 1939 roku, a po słynnym starciu pod Huciskiem 30 marca 1940 roku został mianowany wachmistrzem.
Po śmierci majora „Hubala” pod Anielinem Oddział Wydzielony uległ rozproszeniu. Rodziewicz przeszedł do konspiracji, zostając instruktorem wyszkolenia w Związku Walki Zbrojnej, następnie działał w wywiadzie wojskowym w Ośrodku Północ I w Wilnie. Od połowy 1942 roku służył w wileńskich strukturach Armii Krajowej. Po aresztowaniu przez Niemców w sierpniu 1943 roku trafił na trzy miesiące do więzienia w Mołodecznie, stamtąd ciężko pobitego „Romana” wysłano do Auschwitz. Z Oświęcimia przeniesiono go do Buchenwaldu, potem w Nadrenii pracował przy naprawach torów i taboru kolejowego.
Kolejnym miejscem osadzenia Rodziewicza stał się Innsbruck w Austrii - i tam 3 maja 1945 roku oswobodzili go żołnierze alianccy. Szpitalny powrót do zdrowia po obozowej gehennie trwał pięć tygodni, następnie we Włoszech został żołnierzem 2 Korpusu Polskiego - 16 Pomorskiej Brygady Pancernej. Po zdemobilizowaniu osiadł w Anglii. W roku 1952 założył tam rodzinę, do Polski przyjeżdżał jednak wielokrotnie, wspierał działania środowiska „Hubalczyków”.
1 lipca 2008 roku za wybitne zasługi dla niepodległości Rzeczypospolitej Polski Romuald Rodziewicz „Roman” został uhonorowany Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski. Zmarł dożywszy niemal stu dwóch lat, 24 października 2014 roku. Msza za duszę Śp. wachmistrza Romualda Rodziewicza została odprawiona w Katedrze Polowej Wojska Polskiego w Warszawie. Jego prochy spoczęły na powązkowskim Cmentarzu Wojskowym.
W okresie nauki w Wilnie mały Romuald zamieszkiwał na stancji wraz z dwoma kolegami. Wtedy została wykonana fotografia jego i Pawła Bobla. Zdjęcie, opatrzone na odwrocie dedykacją obydwu chłopców, otrzymał trzeci współlokator – mój stryj Władysław Abramowicz.
Fotografia owa - po wysiedleniu Rodziców z zawłaszczonych przez ZSRS Polskich Kresów Wschodnich - została z innymi pamiątkami zabrana do Bolesławca. W czasie jednego z pobytów Romualda Rodziewicza przy Szańcu „Hubala” pod Anielinem, gdzie zginął major Henryk Dobrzański, zapytany o wileńskich kolegów wachmistrz ze wzruszeniem ich wspomniał.
Skromny kartonik z podobiznami nieletnich uczniów, którzy okazali się w najtrudniejszych czasach prawdziwymi polskimi patriotami – przypomina niezwykłego kawalerzystę z Oddziału Wydzielonego Wojska Polskiego – Romualda Rodziewicza „Romana”.